Środa, 20 listopada 2019

Najstarszy na świecie polskojęzyczny biuletyn internetowy
1987 - 2019
Bardzo nieregularny


REDAKCJA i Prenumerata: Czesław Piasta redakcja@KomOTT.net
Niektóre numery archiwalne: https://komott.net
https://www.facebook.com/komunikaty.ottawskie

Redakcja nie odpowiada za treść podawanych ogłoszeń oraz treści i opinie zamieszczone w listach czytelników.
W sprawie listów proszę kontaktować się bezpośrednio z autorami.

Komunikaty Ottawskie na Facebook i Twitter

Chcesz mieć codzienny kontakt z Komunikatami Ottawskimi - odwiedzaj stronę
https://www.facebook.com/komunikaty.ottawskie - dołącz do friends lub kliknij na guzik "follow"

KO na Twitter:  https://twitter.com/Kom_OTT

UWAGA: Komunikaty Ottawskie są rozsyłane z wielu kont poczty e-mail z powodu ograniczeń ilości adresów e-mail, na które wysyłana jest poczta w ciągu doby.  Redakcja sprawdza dość nieregularnie pocztę zaadresowaną na adres inny niż redakcja@komott.net
 
Przerwa urlopowa Komunikatów Ottawskich
 
Komunikaty Ottawskie będą miały przerwę urlopową od 10 grudnia 2019 do 20 stycznia 2020. W tym okresie może być bardzo limitowana liczba wydań oraz ilość przekazywanych informacji, spowodowana możliwościami technicznymi. Jeśli masz jakieś planowane ogłoszenia, proszę prześlij do redakcja@komott.net przed 10 grudnia.


W dzisiejszym wydaniu

- Przychodzimy - Odchodzimy:
    - Ppor. Andrzej Fronc
    - Jerzy Czartoryski
- Looking for a Polish woman who might be willing to help elderly lady
- Profesjonalna sesja zdjęciowa ze Świętym Mikołajem
- Kalendarz Ottawski w skrócie
- Kalendarz Ottawski
- Listy do redakcji
       - Dying Echoes: Memoirs of the War 1914-1920 by Stanisław Kawczak

Dzisiejsze wydanie na stronie internetowej (kliknij na link):  https://komott.net
Dla wielu osób może to być wygodniejsza forma czytania Komunikatów.


 

Przychodzimy - Odchodzimy
Ppor. Andrzej Fronc
1922 - 2019

 
Ppor. Andrzej Fronc
              (1922 - 2019)


Andrzej Fronc, syn Jana i Marii Fronc urodził się 16 listopada 1922 roku w Dębinie, gminie touste, w powiecie skałackim województwa tarnopolskiego II Rzeczypospolitej.
Ojciec Jan Fronc był weteranem Pierwszej Wojny Światowej, był inwalidą wojennym, stracił rękę podczas I Wojny Światowej. Zesłaniec na Syberię w roku 1940, po amnestii żołnierz II-go Korpusu 3-ej Dywizji Strzelców Karpackich. Długoletni członek SPK Koła nr 8 w Ottawie.

Tułacze losy rzuciły Go do Uzbekistanu, Iranu (Persji), Palestynę, Irak, Egiptu i Włoch, gdzie uczestniczył m.in. w walkach o Monte Cassino. 

W roku 1953 przyjeżdża do Kanady, zostaje członkiem SPK w roku 1954. W latach 1957 - 1965 prowadzi farmę ze swoim bratem Józefem. W roku 1965 przeprowadza się do Ottawy. W tym samym roku żeni się z panią Zofią, z którą wychowali syna Jana i córkę Nataszę. Syn Jan jest obecnie wiceprezesem SPK Koła nr 8 d/s gospodarczych.

Zmarł w Ottawie.

Pożegnanie Zmarłego
Piątek, 22 listopada 2019, godz. 14:00 - 16:00 (2 PM - 4 PM) oraz godz. 19:00 - 21:00 (7 PM - 9 PM); różaniec o godz. 20:00 (8 PM);
Kaplica Pinecrest Cemetery, 2500 Baseline Rd, Ottawa (mapa)


Msza Św. Pogrzebowa
Sobota, 23 listopada 2019, godz. 10:00
kościół Św. Jacka, 201 LeBreton St. N, Ottawa



Osobiste wspomnienia ppor. Andrzeja Fronca

W 1940 roku gdy przebywaliśmy w domu, weszli Rosjanie, ustawili pod ścianą całą rodzinę. Po sprawdzeniu, czy nie posiadamy broni i amunicji, kazali zabrać nam jedzenie na trzy dni obiecując, że po trzech dniach wrócimy do domu…… a do dziś dnia jeszcze tam nie wróciliśmy.

Wywieźli nas, to znaczy całą naszą rodzinę, pociągami towarowymi na Syberię do Muraszyna (Мураши - Muraschi), potem do oddalonego o 120 km Objaczowa (Объячево – Obyachevo) a stamtąd zawieźli nas saniami do pracy w lesie przy wyrębie drzewa. Został nam przydzielony jednoosobowy pokój dla całej rodziny.

W pociągu co drugi dzień podawano nam jedzenie był to kapuśniak, który roił się od robaków. Niektórzy narzekali ale cóż, z głodu musieliśmy jeść.

Ojciec mój zginął na Syberii, został on oskarżony o organizowanie partyzantki, odbył się sąd i został skazany na karę śmierci.

Na Syberii przebywaliśmy do 1942 roku.

Wujek mój, który był najstarszy w rodzinie, dowiedział się z publicznego ogłoszenia, że jesteśmy już wolni i możemy swobodnie poruszać się po Związku Radzieckim, więc nie zwlekając zrobiliśmy domowym sposobem sanki, włożyliśmy na nie bagaż i najmłodszego brata i wyruszyliśmy do Muraszyna, gdzie była stacja kolejowa.

Szliśmy od wioski do wioski dwa tygodnie pieszo, ciągnąc sanki, jakieś 120 km. W wioskach zostawaliśmy na noclegi a gospodarze dawali nam gorącą wodę na herbatę.

Z Muraszyna pojechaliśmy pociągiem ale już osobowym do Taszkientu a potem do Uzbekistanu.

Do wojska wstąpiłem w marcu 1942 roku, do 6-tej Dywizji Piechoty. Miałem wtedy 20 lat, ale jeszcze przedtem pracowałem parę tygodni w górach w Afganistanie.

Po wyjściu Armii Andersa ze Związku Radzieckiego do Iranu Wielkanoc już spędzałem w perskich górach. Rodzina moja pozostała w Uzbekistanie.

3-go maja 1942 roku zostałem przydzielony do 3 Dywizji Karpackiej, która została ewakuowana do Palestyny gdzie przeszedłem szkolenie wojskowe.

Maj 1943 roku to przenosiny Armii Polskiej w rejon Kirkuk-Mosul w Iraku, ze sztabem w Quizil-Ribat. Żołnierze zamieszkali w dużym obozowisku namiotowym. Dokuczały im upał i ulewne deszcze. Nie przeszkodziło to jednak w ich intensywnemu szkoleniu wojskowemu.

Z Palestyny do Iraku dotarła również moja 3 Dywizja Strzelców Karpackich. Płynęliśmy przeszło tydzień przez kanał Sueski i Morze Czerwone aby w końcu dotrzeć na pustynię w okolice miasta Mosul w Iraku. Tam nauczyłem się jeździć ciężarówką.

W grudniu 1943 nasz oddział został przeniesiony do Egiptu. W tym czasie dostaliśmy rozkaz, że wszyscy kierowcy ciężarówek zostają przetransportowani do Włoch. Mój dowódca zabrał mi ciężarówkę i tym sposobem dostał się do Włoch. Natomiast ja musiałem pozostać w Egipcie, ale dzięki temu mogłem odwiedzić moją ciocię i jej męża w Boże Narodzenie 1943 roku. Wujek był żołnierzem 5-tej Kresowej Dywizji Piechoty, której odznakę rozpoznawczą stanowił żubr na żółtej tarczy w brązowej obwódce.   

Końcem lutego 1944 roku zostałem zabrany do Włoch do Taranto, a następnie pod Monte Cassino gdzie mój oddział już tam stacjonował. Tam trafiłem do swojej kompanii i otrzymałem nową ciężarówkę z działem i pięcioosobową obsługą. Jako kierowca miałem za zadanie jeździć nocami i dostarczać żywność i amunicję walczącym żołnierzom.

Miałem dużo szczęścia, gdyż ani razu nie byłem ranny, ale muszę dodać że przydarzyły mi się dwa dziwne zdarzenia - raz pod Monte Cassino, gdy byłem pod obstrzałem, schowałem się a kule świtały nade mną i nagle ktoś powiedział do mnie ”Czemu się nie modlisz?” Gdy szybko odwróciłem się, żeby sprawdzić, kto to może być - nie znalazłem nikogo. Drugi raz, już nad Adriatykiem, poszedłem zrywać gruszki w sadzie i nagle usłyszałem głos “Uciekaj!” Szybko schowałem się w jakąś dziurę a zaraz po tym nadleciał pocisk i prawdopodobnie zabiłby mnie.

Koniec wojny zastał mnie we Włoszech w Bolonii.

Przyjechałem z Włoch do Anglii i już się skończyło marzenie o Polsce. Z Afryki do obozu w Anglii przyjechała również cała moja rodzina; Józek, Tadek, Bolek, siostra Helena i matka.

Zostałem zdemobilizowany w 1947 roku, byłem w stopniu strzelca, otrzymałem pięć medali.

Mieliśmy plany wyjazdu do Wenezueli i Australii, ale z jakichś powodów z nich zrezygnowaliśmy.

W 1953 roku przyjechałem do Kanady po otrzymaniu gwarancji zamieszkania od mojej siostry, która mieszkała w Kanadzie już od roku 1949. Do Kanady emigrowałbym rok wcześniej, ale niestety, firma od której kupiłem bilet na statek morski zbankrutowała i straciłem około czterech tysięcy dolarów.

Członkiem SPK zostałem w 1954 roku. Kombatanci byli bardzo życzliwi, jeden drugiemu pomagał znaleźć pracę lub mieszkanie. Nie otrzymaliśmy żadnej pomocy od rządu kanadyjskiego, musieliśmy sami zadbać o siebie.

W Kanadzie przez 8 lat do 1965 roku ja i mój brat Józef prowadziliśmy farmę - gospodarstwo rolne, potem przeprowadziliśmy się do Ottawy.

W Polsce wyszło zarządzenie, że jeżeli obywatel nie wróci do Polski do 1956 roku, traci on obywatelstwo polskie, więc i ja straciłem polskie obywatelstwo w 1956 roku i do tej pory jego nie posiadam.

Ożeniłem się z moją żoną Zofią w 1965 roku i posiadamy syna Janka i córkę Nataszę.

Odznaczenia:
Krzyż Monte Cassino, Gwiazda Italii, Krzyż Walecznych, Krzyż Sybiraka, Krzyż Światowej Federacji SPK, Złota Odznaka Światowej Federacji SPK, Złoty Krzyż Zasługi SPK w Kanadzie, Srebrny Krzyż Zasługi SPK w Kanadzie i inne.


Źródło:   SPKottawa.ca
    Foto:   Andrzej Fronc z żoną Zofią

An
drzej Fronc

Szanowne Koleżanki i Koledzy;

Z żalem zawiadamiam, że odszedł na wieczną wartę bohater walk pod Monte Cassino, wieloletni członek naszego Koła Kolega Andrzej Fronc.

Pożegnać zmarłego Kolegę będzie można w najbliższy piątek 22-go listopada między godziną 14:00 i16:00  oraz 19:00-21:00  (różaniec- godz.20:00) w kaplicy Pinecrest Cemetery przy ul. Beseline Road 2500.

Msza Św. pogrzebowa odprawiona będzie w sobotę dnia 23 listopada o godz. 10:00 w Kościele Polskim p.w. Św. Jacka Odrowąża.
 
Cześć jego pamięci !
 
Jerzy Kulczycki-Prezes