Wtorek, 2 marca 2021
Najstarszy
na świecie polskojęzyczny biuletyn
internetowy
1987 - 2021 Bardzo nieregularny REDAKCJA i Prenumerata: Czesław
Piasta redakcja@KomOTT.net
Niektóre numery archiwalne: https://komott.net https://www.facebook.com/komunikaty.ottawskie Redakcja nie odpowiada za treść
podawanych ogłoszeń oraz treści i opinie
zamieszczone w listach czytelników.
W sprawie listów proszę kontaktować się bezpośrednio z autorami. |
Komunikaty Ottawskie na Facebook i
Twitter Chcesz mieć codzienny kontakt z Komunikatami Ottawskimi - odwiedzaj stronę https://www.facebook.com/komunikaty.ottawskie - dołącz do friends lub kliknij na guzik "follow" KO na Twitter: https://twitter.com/Kom_OTT UWAGA: Komunikaty Ottawskie są rozsyłane z wielu kont poczty e-mail z powodu ograniczeń ilości adresów e-mail, na które wysyłana jest poczta w ciągu doby. Redakcja sprawdza dość nieregularnie pocztę zaadresowaną na adres inny niż redakcja@komott.net |
UWAGA: Wprowadzona
została nowa forma zapisów na msze święte
niedzielne. Zobacz szczegóły poniżej w Komunikatach parafii Św.
Jacka Odrowąża w Ottawie.
|
Ogłaszaj się w
Komunikatach Ottawskich
Wszystkie
ogłoszenia są bezpłatne.
|
Dzisiejsze
wydanie na stronie internetowej (kliknij na
link): https://komott.net
Dla wielu osób może to być wygodniejsza forma czytania Komunikatów - sprawdź. |
|
Całkowicie odnowione mieszkanie do wynajęcia w centrum Ottawy Parter w dupleksie, dwie sypialnie, w cichej okolicy, znajduje się w pobliżu wszystkich udogodnień. Blisko polskiego kościoła Św. Jacka, do Little Italy, Preston St., komunikacji publicznej (przyszła stacja kolei LRT Corso Italia, na północ od Gladstone). Kilka minut do szpitala "Civic". Świetna lokalizacja dla profesjonalistów, z wieloma biurowcami w pobliżu. Łatwy dojazd do Carleton University i Airport Parkway wzdłuż Bronson Ave. Możliwość wynajęcia na lokal biurowy, z miejscami parkingowymi z boku budynku dla gości lub klientów. Cena wynajmu: $1,750 miesięcznie. Wynajem obejmuje pralko-suszarkę, kuchnię, lodówkę, ogrzewanie i wodę. Lokator płaci za zużycie energii elektrycznej. Zobacz video: https://www.youtube.com/watch?v=PcmmdLQ2HK8 Slideshow: https://www.youtube.com/watch?v=UsYrR7SlOPY Kontakt: Adrian Cell: 613 209 6511 cbr_599@yahoo.ca |
Potrzebna
opiekunka do dziecka od miesiąca sierpnia 2021 Potrzebna opiekunka do dwuletniego dziecka od miesiąca sierpnia 2021. Okolica Algonquin College, Woodroffe Ave i Baseline Rd. Nepean, Ottawa. Praca w pełnym wymiarze od poniedziałku do piątku, w wersji dochodzącej lub z zamieszkaniem. Szczegóły do uzgodnienia pod wskazanymi numerami. Tel. 613-867-3773, 613-882-7858 |
Akcja Muzeum
Powstania Warszawskiego dla Powstańca z Kanady
Muzeum Powstania Warszawskiego organizuje akcje życzeń dla weteranów Powstania Warszawskiego. Zachęcamy do dołączenia się do tej akcji i wpisywania życzeń w komentarzach pod postem na anglojęzycznym Facebooku Muzeum Powstania Warszawskiego. Wierzymy, że młodzież, jak i cała Polonia nie zawiedzie! Dzisiejszą Bohaterką jest pani Irena Szpak z Ottawy. _____________ A story of a
Hero. Part I: Irena Szpak
Irena and Edwin
Szpak (60th anniversary of marriage)
Let us introduce you to
Irena Szpak (born Rustecka), a Warsaw Insurgent, wife to
the late-Edwin Szpak (1st Armoured Division soldier),
mother of three children and excellent professional who
spend her life translating patents and scientific papers
from German, French, Russian, Japanese and Polish.She can’t wait to hear from you! Please write in the comments a few words so that she may receive some rays of light from around the world! Irena Rustecka was born in Warsaw, Poland, in 1926. A gifted student at an all girls’ school, Irena received supplementary instruction in foreign languages and math under difficult war-time conditions. At 16 years of age, Irena joined the clandestine Girl Guides in 1942 and served as an underground messenger in the headquarters of col. Edward Pfeiffer (pseud. "Radwan") during the Warsaw Uprising of 1944. Under the code name “Irka”, Irena carried not only messages but arms to various locations in the city, earning her first shot of vodka after a particularly harrowing nighttime mission. Upon capitulation, she and other insurgents were marched out of Warsaw. Irena spent the rest of the war in German POW camps before being liberated by a Polish Battalion which, unbeknownst to her, included her future husband. In 1945, she completed her secondary education in a specially organized school in Maczków – a post-war Polish community set up in Germany. She also met the love of her life, Edwin Szpak, there. They got married and in time had three children before the family immigrated to Canada in 1955. Irena obtained her BA degree as an external student at the University of London (England) a few years later after the family settled in Ontario. With credits in math, physics and foreign languages, Irena worked for eighteen years as a technical translator in Alcan Labs in Kingston. The then President of Poland, Lech Walesa, awarded Irena the Medal of Resistance and the Warsaw Uprising Cross. Irena has also received The Memorial Medal, which signifies the occasion of the 70th anniversary of the Warsaw Uprising of 1944. The Medal honours the living participants of this historic War World II event. Irena now resides at a Seniors’ residence in Ottawa close to two of her children and their family. In November 2018, She completed a manuscript about her husband, (who passed in September 2011) called “Człowieku! Man What a Life!” Click below to comment: https://www.facebook.com/media/set?vanity=102843795180325&set=a.114468680684503
|
Pinecrest
Road northbound on-ramp to Hwy. 417 West in
Ottawa's west end closing for eight months The Pinecrest Road northbound on-ramp to Hwy. 417 westbound will be closed for eight months, starting Monday, March 1st, 2021. A major on-ramp to the Queensway in Ottawa's west end will be closed for at least eight months. Starting Monday, the on-ramp from Pinecrest Road northbound to the westbound lanes of Hwy. 417 will be closed for construction of Stage 2 of the Light Rail Transit Line from Tunney's Pasture to Moodie Drive. The Stage 2 O-Train west extension will run in a trench on the north side of Highway 417, travelling underneath Pinecrest and Moodie Drive. The northbound Pinecrest on-ramp will remain closed until November. Signed detours will be in place through the construction work. Cycling and pedestrian routes along Pinecrest Road will remain open. The following detour will be in effect. From Pinecrest Road north of Highway 417
From Greenbank Road south of Highway 417
The city says additional ramp closures will be required this spring at Moodie Drive and this fall at Pinecrest Road. |
Maria M. 3 Amigos Lato tego roku było bardzo upalne, a nawet gorące. Mieszkańcy dużych miast szukali ulgi od codziennego skwaru w parkach, na skwerach a przede wszystkim poza miastem. Mieszkańcy małych miasteczek nieco mniej odczuwali upały, ale oni również szukali odpoczynku poza granicami miasta. Niektóre miasteczka położone w bliskim sąsiedztwie pól kempingowych, zapewniały swoim mieszkańcom odpoczynek pośród natury. Trzej mieszkańcy takiego właśnie szczęśliwie położonego miasteczka, planowali wspólny kilkudniowy urlop. Znali się jeszcze z lat szkolnych. Jeden z nich po skończeniu uniwersytetu wyprowadził się do innej większej miejscowości. Dwóch nadal mieszkało w miasteczku, miejscu urodzenia. Od czasu do czasu, możliwe że dwa razy w roku, przyjaciele spotykali się na dłużej, spędzając ze sobą kilka dni. Tym razem postanowili wynająć miejsce na polu kempingowym, położonym w szczególnie malowniczym miejscu. Teren nie był zbyt rozległy, miejsc kempingowych kilkanaście, ale rozlokowanych pomiędzy wiekowymi sosnami, kojącymi swoim szumem i odurzającymi zapachem rozgniatanych pod stopami igieł. Drzewa podchodziły prawie do brzegów jeziora, które obejmowało szerokim łukiem pole kempingowe. Przyjaciele starannie wybrali miejsce i zarezerwowali pobyt na pięć dni. Pierwszego dnia wyruszyli na spacer w kierunku jeziora. Plaża nie była zbyt duża, ale piasek czysty i drobny przyjemnie przesypywał się pod nogami. Woda w jeziorze przeźroczysto czysta, z powodu wysokich temperatur tego sezonu, była wyjątkowo ciepła. Jak zwykle po dłuższym niewidzeniu się przyjaciele wymieniali między sobą informacje na temat życia rodzinnego, pracy i znajomych. Wieczorem siedząc przy ognisku kontynuowali rozmowy. Kolejny dzień minął im na spacerach i kąpielach w jeziorze. Po zachodzie słońca zasiedli wokół palących się wesołym ogniem szczap drewna. Tym razem wraz ze zmrokiem cisza wypełzła spomiędzy drzew i rozsiadła się pomiędzy nimi. Noc przejmowała w posiadanie całą okolicę, systematycznie zacierając kontury drzew, namiotów i ludzi. Słychać było jej oddech, ciepły i spokojny. Nagle, nieoczekiwanie od strony przestrzeni pomiędzy dwoma miejscami kempingowymi, usłyszeli szelest łamanych suchych, zeszłorocznych liści. Coś albo ktoś wolno przesuwał się pomiędzy drzewami. Przyjaciele spojrzeli na siebie ze zrozumieniem, że w każdej chwili są gotowi zareagować lub stanąć w obronie - kogo, czego nie było ważne. Instynkt obronny nakazywał czujność i natychmiastowe działanie. Po chwili lub dwóch, jeśli ktokolwiek jest stanie policzyć chwile, cisza zapanowała ponownie. Jeden z Przyjaciół # 1 uśmiechnął się zagadkowo. - Uśmiecham się – powiedział Przyjaciel # 1 – bo ten szelest przypomniał mi pewne zdarzenie, o którym opowiedzieli mi sąsiedzi. Otóż jak dobrze wiecie każdy właściciel psa musi, ale to musi koniecznie, wyprowadzić wieczorem swojego podopiecznego na dwór, aby zapobiec potencjalnym „wypadkom” podczas nocy. Moi sąsiedzi nigdy o tym nie zapominali, będąc właścicielami dwóch młodych psów. Dyskutując żywo, wzięli psy na smycze i wyszli na zewnątrz. Było lato, podobnie jak teraz, więc z przyjemnością przestąpili próg domu, nie zwracając specjalnej uwagi na to, co dzieje się po jego drugiej stronie. Natomiast psy czując się w obowiązku protegowania towarzyszących im ludzi, były czujne i gotowe do każdej akcji. Wzrokiem rejestrowały wszelki potencjalny ruch a uszami filtrowały jakiekolwiek podejrzane dźwięki. I słusznie, gdyż jeden z nich natychmiast wyłowił z ciemności wolno przesuwający się cień i nikły szelest dobiegający z tej samej strony. Tego psa cechował krótki czas reakcji pomiędzy zaistniałym bodźcem a prawidłową według niego reakcją. Natychmiast ruszył przed siebie nie wiedząc, że koniec smyczy był pracowicie zawinięty dookoła nadgarstka jego właścicielki. Smycz naprężyła się niespodziewanie, pociągnęła rękę kobiety co spowodowało utratę jej równowagi i nagłą zmianę pozycji ze stojącej na leżącą na trawniku. Na szczęście w ostatnim momencie kobieta uwolniła rękę z oplatającej jej smyczy i pies szybkim biegiem ruszył do przodu. Właściciele z przerażeniem wołali za nim, ale w odpowiedzi słyszeli tylko tupot jego łap na trawie, następnie szelest gałęzi i liści w pobliskim lesie a potem, potem zapadła cisza. Przez moment dwoje ludzi i pozostający z nimi pies wstrzymali oddech. Bardzo często bowiem w niewielkiej odległości od miejsca gdzie stali, kojoty miały zwyczaj udawać się na wieczorne spacery. Jeśli tym razem był to kojot, pies mógł być w dużym niebezpieczeństwie. Kobieta z pozostałym psem wróciła do domu, przez szybę w drzwiach wejściowych obserwowała mężczyznę idącego w stronę, gdzie pobiegł pies. Mężczyzna zdołał zaledwie przejść kilka kroków, gdy z ciemności wyłonił się pies. Podbiegł do mężczyzny, zmęczony szybkim biegiem, usiadł przy nim w oczekiwaniu aprobaty a może nawet nagrody, za dobrze spełniony obowiązek obrony ludzi przed wszelkiego typu niebezpieczeństwem. Mężczyzna dotknął jego głowy na znak aprobaty zachowania, podniósł koniec smyczy z trawnika i skierował się w stronę domu. - Czy pies nie powinien być ukarany? – zapytał jeden z przyjaciół. - Nie wiem, nigdy nie miałem psa – odpowiedział zgodnie z prawdą zapytany. Ognisko powoli dogasało, dym sączył się leniwie ku gwiaździstemu tej nocy niebu. Żaden dźwięk nie zakłócał ciszy rozpostartej nad polem namiotowym. Pora była zakończyć dzień i udać się na spoczynek. Następnego dnia poranek był chłodny i mglisty. Po wczesnym spacerze nad jezioro przyjaciele zasiedli dookoła ogniska trzymając kubki z gorącą kawą. Ciepło gwałtownie przenikało przez metalową powierzchnię, penetrowało chłodne dłonie. - Zanim zapadłem w głęboki sen – powiedział Przyjaciel # 2 – myślałem czy właściciele psa z opowiadania postąpili właściwie. Zupełnie też zapomniałem wam nadmienić, że kilka miesięcy temu zaadoptowałem psa z lokalnego schroniska dla zwierząt. Przejeżdżając pewnego dnia obok tego miejsca, postanowiłem wstąpić na moment i zaofiarować niewielką sumę pieniędzy, z przeznaczeniem na opiekę weterynaryjną dla psa, którego zdjęcie było w gazecie. Wizyta potrwała nie kilka minut jak planowałem, ale około kilku godzin. Akurat w tym czasie psy były na wybiegu z opiekunami i miałem okazję dobrze im się przyjrzeć. Jeden z nich szczególnie mi się spodobał i po rozmowie z jego opiekunką, postanowiłem dopełnić wymaganych formalności i niespodziewanie dla samego siebie stałem się właścicielem psa. Pies przyzwyczaił się do mnie bardzo szybko i towarzyszył mi wszędzie i we wszystkim. W tym czasie miałem w planie reperację drewnianych schodów prowadzących od domu do ogrodu. Zakupiłem wszelkie potrzebne materiały i rozpocząłem pracę. Pies jak zwykle leżał w moim pobliżu i obserwował każdy mój ruch. Po pewnym czasie znużony położył się na boku i drzemał. Uruchomiłem podręczną piłę mechaniczną, aby przyciąć kilka desek i tym razem ja obserwowałem psa. Nie drgnął nawet na moment, nie ruszył uszami ani nie nie otworzył oczu. Spokojnie przystąpiłem do przybijania desek we właściwym miejscu. Przy pierwszym uderzeniu młotka pies poderwał się na równe łapy i schował w najdalszym kącie ogrodu. Jak tylko przestałem uderzać młotkiem, pies wracał do mnie. Ponownie uruchomiłem piłę, ale jak przedtem pies nie reagował na hałas jaki robiła. Powtórzyłem ćwiczenie kilkakrotnie, zawsze z tym samym rezultatem. W ostateczności pies został w domu na kanapie a ja spokojnie skończyłem reperację. - Bardzo interesujące, czyżby pies miał jakieś przykre doświadczenia związane ze specyficznym dźwiękiem, jaki powstaje podczas wbijania gwoździ. - Gdyby mój pies mógł mówić prawdopodobnie, by mi wyjaśnił cale zdarzenie, ale niestety nie jest to możliwe – zaśmiał się Przyjaciel # 2. Pobyt trzech przyjaciół na polu kempingowym nieubłagalnie dobiegał końca. Każda godzina, minuta a nawet sekunda skracała ich bycie razem. Ostatniego wieczoru, jak zwykle o zmroku, zasiedli dookoła ogniska. Rozmowa urywała się co chwilę, niedopowiedziane zdania odpływały wraz z unoszącym się dymem a pojedyncze słowa ginęły nagle w płomieniach ogniska. Zapowiedź pożegnania rozsiała ziarna smutku. Nagle Przyjaciel # 3 westchnął głęboko i powiedział: - Jak wiecie wyjechałem z naszego małego miasteczka kilka lat temu. Głównie w celu kontynuowania edukacji na uniwersytecie, ale wciąż mam wielki sentyment do miejsca, gdzie się urodziłem, nie tylko ja, ale i moi rodzice a także dziadkowie. Wiele czasu spędzałem właśnie z dziadkami. Bardzo często wieczorami siedzieliśmy w kuchni, gdzie skupiało się życie całego dnia. Starsi ludzie opowiadali o dawnych czasach, a my dzieci słuchaliśmy tych opowieści myśląc, że to są bajki. Życie bowiem nabrało innego wyglądu pomiędzy ich „teraz” a naszym „teraz”. Czasami jednak moja babcia opowiadała nam dzieciom „prawdziwe” bajki i jedna z nich szczególnie utkwiła mi w pamięci. A było to tak: W pewnej małej miejscowości mieszkali kot i sowa. Kot w domu gospodarzy a sowa w niedaleko położonym lesie. Nie wiadomo kiedy i z jakiego powodu zaprzyjaźnili się. Może dlatego, że oboje lubili nocne wyprawy po okolicy oraz polowanie. Sowa dlatego, że miała małe pisklęta w gnieździe, które ciągle były głodne a kot z przyzwyczajenia. Jednej nocy spotkali się jak zwykle pod starym, rozłożystym dębem. - Lecę na polowanie – powiedziała sowa. - Ja też wybieram się żeby coś upolować – powiedział kot. - Ach, tak – dodała sowa – tylko nie zaglądaj do moich piskląt. - Po czym poznam, że to są twoje? - zapytał kot. - To bardzo proste, są to bowiem najpiękniejsze pisklęta w okolicy. Po czym rozeszli się w różnych kierunkach. Kot zaglądał do gniazd na sąsiednich drzewach, ale wszystkie pisklęta w gniazdach były ładne. Na koniec zniechęcony bezowocnym wspinaniem się po drzewach postanowił zajrzeć jeszcze tylko do jednego gniazda i wrócić do domu. W gnieździe były trzy pisklęta, tak szkaradne, że trudno było na nie patrzeć. Nie mogły to być pisklęta sowy z pewnością, kot był o tym przekonany. Kolejnej nocy kot i sowa jak zwykle spotkali się pod znajomym drzewem. Kot przywitał sowę uprzejmie, ale ta była bardzo zła i rozgoryczona. - Dlaczego zrobiłeś krzywdę moim pisklętom – powiedziała – uprzedziłam cię, że są to najpiękniejsze pisklęta w okolicy i po tym je poznasz, że są moje. - Prawda – odpowiedział kot – ale ja upolowałem tylko te najbrzydsze. W tej chwili Przyjaciel # 3 zamilkł, był to bowiem koniec bajki. Pozostali przyjaciele pokiwali tylko głowami, myśląc co dla jednego jest piękne – dla drugiego jest brzydkie, co dla jednego jest miłe – dla drugiego może wydawać się nieprzyjemne, a co dla jednego jest ciekawe – dla drugiego może być mało interesujące. Czy spostrzeżenie to dotyczy również natury? - zapytała autorka 3 Amigos. Czy większość z nas widzi jej piękno w ten sam lub choćby zbliżony sposób lub każdy z nas spostrzega ją przez soczewkę indywidualnego JA? ____ Tekst zainspirowany niedawnym personalnym kontaktem z naturą, ale również fotografiami przedstawiającymi dziewicze piękno krainy zielonych jezior i lasów. Maria M. mariam7@mail.com |
Przychodzimy
- Odchodzimy |
Marian
Henryk Bidas |
BIDAS, Marian Henryk Marian, Henryk Bidas, 86 years old, died peacefully at Villa Marconi on February 18, 2020. Father, grandfather, uncle, friend and colleague. Born in Warsaw, Poland, immigrated to Canada in 1983. Retired employee of City of Ottawa, a vivid activist of Polish Combatants Association in Canada, Branch No. 8 in Ottawa, longtime president of the Seniors Club "Ognisko". We will wake him properly and celebrate his life when it is safe to do so. _____ Marian, Henryk Bidas, 86 lat, zmarł spokojnie w Villa Marconi 18 lutego 2020 r. Ojciec, dziadek, wujek, przyjaciel i kolega. Urodzony w Warszawie, wyemigrował do Kanady w roku 1983. Emerytowany pracownik Urzędu Miasta Ottawa, aktywny działacz Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w Kanadzie Oddział nr 8 w Ottawie, długoletni Prezes Klubu Seniora „Ognisko”. Należyte pożegnanie i celebracja jego życia zostanie zorganizowana, gdy będzie to bezpieczne. Canadian Polish Congress, Ottawa District Kongres Polonii Kanadyjskiej, Okręg Ottawa Z głębokim smutkiem zawiadamiamy że w dniu 18 lutego 2021 zmarł w wieku 86 lat Marian Henryk Bidas, były długoletni Prezes Klubu Seniora „Ognisko” w Ottawie. Cześć Jego Pamięci Rodzinie zmarłego składamy wyrazy najgłębszego współczucia i żalu. Zarząd Kongresu Polonii Kanadyjskiej - Okręg Ottawa |
Komunikaty Parafii Św. Jacka Odrowąża w Ottawie
Biuro
parafialne 613-230-0804 office@Swjacek.ca
Biuro jest zamknięte, ale można kontaktować się telefonicznie lub przez e-mail. Adres:
201 LeBreton St. North
Ottawa
ON K1R 7H9
Okazja do Spowiedzi Świętej Okazja do przystąpienia do Sakramentu Pokuty i Pojednania będzie w sali multimedialnej
KOPERTY NA 2021 ROK oraz Zaświadczenia podatkowe za rok 2020 Zestawy kopert do składania ofiar oraz zaświadczenia podatkowe za rok 2020 wyłożone są w kruchcie przy wyjściu z kościoła, przy drzwiach biura parafialnego – zachęcamy do odebrania wychodząc z kościoła. Transmisja
Mszy Świętych z kościoła Św. Jacka
Odrowąża w Ottawie
UWAGA: Po otworzeniu się
strony z transmisją, włącz dźwięk w prawym
dolnym rogu obrazu (porusz myszą po ekranie,
żeby pojawił się symbol głośnika - kliknij).
Jeśli nie widać obrazu video z
kościoła Św. Jacka 5 lub mniej minut przed
mszą św., proszę "odśwież" stronę internetową
(refresh Web page in your browser).
Będą transmitowane wszystkie
msze święte:
W archiwum na Youtube można będzie
znaleźć jedynie niedzielne msze święte z godz.
10:00.
Bardzo dziękujemy
wszystkim, którzy pomagają w naszej parafii,
poświęcają swój czas i służą naszej
wspólnocie.
Serdecznie
Bóg zapłać!
Wpłaty
"na tacę" i inne datki na cele parafii
poprzez parafialną witrynę internetową
Przy obecnych restrykcjach,
praktycznie jedynymi metodami, którymi
możemy wspomagać naszą parafię są datki
poprzez internetową stronę Paypal, czeki
wysłane pocztą lub wrzucone do skrzynki
przy plebanii.
W celu
złożenia datku "na tacę" należy kliknąć na
stronie https://swjacek.ca
na "Ofiara na kościół" w prawym górnym
rogu
Osoby
uczestniczące we mszy świętej w kościele
mogą składać datki przy wejściu lub przy
wyjściu z kościoła (podaj na kopercie imię i
nazwisko lub numer kopertki w celu
zaksięgowania dla celów oświadczenia
podatkowego).
Wszystkie
datki są traktowane dla celów podatkowych
jako "charitable donations".
Czeki na "St. Hyacinth Parish" można
wysyłać na adres Biura Parafialnego:
Bardzo dziękujemy wszystkim,
którzy pamiętają i troszczą się o dobro i
utrzymanie naszej parafii.
Serdeczne Bóg zapłać! |
Kącik Humoru |
- Dziwne - mówi mąż do żony -
ty masz niebieskie oczy, ja mam niebieskie
oczy, a nasza córeczka ma piwne. Ciekawe po
kim... - A co, może powiesz, że piwa nie pijesz?! __ Chłopiec wchodzi do fryzjera, a ten szepcze do klienta: - To jest najgłupsze dziecko na świecie. Proszę popatrzeć, pokażę panu. Fryzjer bierze w jedną rękę dolara, a w drugą dwie dwudziestopięciocentówki. Woła chłopca i pyta: - Które wybierasz? Chłopiec bierze dwudziestopięciocentówki i wychodzi. - I co, nie mówiłem? - triumfuje fryzjer - Ten dzieciak nigdy się nie nauczy! Jakiś czas później klient wychodzi i widzi chłopca wracającego z lodziarni. - Hej, mały! Mogę zadać ci pytanie? Czemu wziąłeś dwudziestopięciocentówki zamiast dolara? Chłopiec polizał loda i odpowiedział: - Ponieważ w dniu, kiedy wezmę dolara, gra się skończy! __ Nauczyciel oddaje Jasiowi klasówkę. Zamiast oceny napisał IDIOTA. Jaś spojrzał na kartkę, potem na nauczyciela i mówi: - Ale pan jest roztargniony. Miał pan wystawić ocenę a nie się podpisywać. __ Jasiu wraca ze szkoły z pełną torbą jabłek. Tato się go pyta: - Skąd masz te jabłka Jasiu? - Od sąsiada. - A sąsiad o tym wie? - No pewnie, przecież sam mnie gonił !!! __ Na kursie spadochronowym: - Panie instruktorze, jeśli spadochron główny się nie otworzy i zapasowy też nie, to ile będę miał czasu by coś zrobić? - Całe życie!... __ Finał mistrzostw świata w piłce nożnej. Pełen stadion, na całym stadionie, tylko jedno puste miejsce a obok niego siedzi jakiś samotny facet. Po meczu jeden z kibiców pyta tego faceta: - Czy to wolne miejsce należało do pana? - Tak, miałem przyjść z żoną na ten mecz, ale zmarła. - To dlaczego nie przyszedł pan z kimś z rodziny albo znajomym? - Wszyscy są na pogrzebie... __ Żona żali się mężowi: - Wcale o mnie nie myślisz. Ciągle tylko sport i sport. Pewnie nawet nie pamiętasz już daty naszego ślubu. - Ależ pamiętam doskonale! To było tego dnia, kiedy Górnik wygrał z Legią 2:1! __ Podczas meczu piłkarskiego, siedzącego na trybunach malucha zagaduje mężczyzna siedzący obok: - Przyszedłeś sam? - Tak, proszę pana. - Stać cię było na tak drogi bilet? - Nie, tata kupił. - A gdzie jest twój tata? - W domu, szuka biletu. |
_________________________________________
Komunikaty Ottawskie - 2 marca
2021