Piątek, 10 lutego 2023
Najstarszy
na świecie polskojęzyczny biuletyn
internetowy
1987 - 2023 Bardzo nieregularny REDAKCJA i Prenumerata: Czesław
Piasta redakcja@KomOTT.net
Niektóre numery archiwalne: http://www.KomOTT.net https://www.facebook.com/KomunikatyOttawskie Redakcja nie odpowiada za treść
podawanych ogłoszeń oraz treści i opinie
zamieszczone w listach czytelników. W sprawie listów
proszę kontaktować się bezpośrednio z autorami.
The editorial office
is not responsible for the content of advertisements,
the content and opinions contained in the readers'
letters. With regard to letters, please contact the
authors directly.
|
Komunikaty Ottawskie na Facebook i
Twitter Chcesz mieć codzienny kontakt z Komunikatami Ottawskimi - odwiedzaj stronę https://www.facebook.com/komunikaty.ottawskie - dołącz do friends lub kliknij na guzik "follow" KO na Twitter: https://twitter.com/Kom_OTT UWAGA: Komunikaty Ottawskie są rozsyłane z wielu kont poczty e-mail z powodu ograniczeń ilości adresów e-mail, na które wysyłana jest poczta w ciągu doby. Redakcja sprawdza dość nieregularnie pocztę zaadresowaną na adres inny niż redakcja@komott.net |
Ogłaszaj
się w Komunikatach Ottawskich
Wszystkie
ogłoszenia są bezpłatne.
|
Dzisiejsze
wydanie na stronie internetowej (kliknij na link): https://komott.net
Dla wielu osób może to być
wygodniejsza forma czytania Komunikatów - sprawdź.
|
Kalendarz Ottawski w skrócie
|
Andrzej Marek Skalski December 11, 1957 - January 28, 2023 |
Pamięci truckera
Andrzeja Skalskiego 1957 – 2023
Zginął tragicznie polski trucker z Mississauga, z którym rozmawialiśmy rok temu w czasie protestu w Ottawie (Freedom Convoy 2022). Zginął w pracy 28 stycznia 2023, przygnieciony ładunkiem podczas załadunku swojej ciężarówki. Msza żałobna w kościele Maksymiliana Kolbe w Mississauga w poniedziałek, 13 lutego 2023, o godz. 9:30. Wsparcie pieniężne dla rodziny, na koszta pogrzebowe, można dokonać przez eTransfer na adres e-mail: KamilSkalski@yahoo.ca Wieczne
odpoczywanie racz mu dać Panie!
Niech spoczywa w Pokoju Wiecznym! https://www.youtube.com/watch?v=iC3nuC5cDgI It is with great sadness that we announce the death of Andrzej Marek Skalski (Mississauga, Ontario), who passed away on January 28, 2023, at the age of 65, leaving to mourn family and friends. Family and friends are welcome to leave their condolences on this memorial page and share them with the family. For anyone wishing to contribute to the funeral fund for Andrzej you may use the email for his son Kamil: KamilSkalski@yahoo.ca https://www.arbormemorial.ca/scott-mississauga/obituaries/andrzej-marek-skalski/98731 |
10 lutego 2023 przypada 83.
rocznica pierwszej deportacji Polaków na Sybir
Pomnik
Poległym i Pomordowanym na Wschodzie, Warszawa
Po zbrojnej agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 r. i okupacji wojskowej wschodnich terenów II Rzeczypospolitej przez Armię Czerwoną i ustaleniu w dniu 28 września 1939 r. przez III Rzeszę i ZSRR w zawartym w Moskwie pakcie o granicach i przyjaźni niemiecko-sowieckiej linii granicznej na okupowanych przez Wehrmacht i Armię Czerwoną terenach Polski, Sowieci rozpoczęli realizację planów depolonizacji Kresów Wschodnich oraz sowietyzacji ludności przyłączonych do ZSRR terenów Rzeczypospolitej. Pierwszych obywateli polskich, blisko 55 000 uchodźców z centralnej i zachodniej Polski, wysiedlono już w październiku 1939 r. Przesiedlono ich do wschodnich obwodów Białoruskiej i Ukraińskiej SRR, w ramach tzw. rozładowywania miast kresowych. 10 lutego 1940 roku rozpoczęła się pierwsza masowa deportacja Polaków na Sybir prze NKWD. W głąb Związku Sowieckiego wywieziono wtedy około 140 tys. obywateli polskich. Wielu zmarło już w drodze, tysiące nie wróciło nigdy do kraju. Wśród deportowanych były głównie rodziny wojskowych, urzędników, pracowników służby leśnej i kolei ze wschodnich obszarów przedwojennej Polski. Sowieci przeprowadzili cztery duże deportacje - druga 13-14 Kwietnia 1940 roku, trzecia maj-lipiec 1940 r., a czwarta maj-czerwiec 1941 r. Szacuje się, że Sowieci deportowali łącznie od 1,5 miliona do 2,5 miliona Polaków. W związku z przypadającą rocznicą pierwszej deportacji Polaków na Sybir, poniżej relacje bezpośrednich uczestników tamtych wydarzeń, żyjących w naszej Polonii Ottawskiej. Edward Olszówka <wedelchok@yahoo.com>
|
Zaproszenie na
Walentynkową Kawiarenkę
w sali parafialnej
Świętego Jacka
Zapraszamy na Walentynkową Kawiarenkę pod tytułem "Zaśpiewaj razem z nami", która odbędzie się w sobotę 18 lutego 2023 roku o godzinie 18:00 (po mszy świętej godz. 17:00). Piosenki z naszej młodości będzie śpiewał i grał na gitarze Janusz Janulewicz (słowa będą wyświetlane na ekranie). Dodatkową atrakcją będą nasze zdjęcia ślubne wyświetlane na ekranie bez podawania nazwisk. Na zakończenie dowiemy się kto na nich jest. Ciekawe, kto zgadnie? Prosimy o jak najszybsze przesyłanie zdjęć ślubnych, najpóźniej we wtorek 14 lutego 2023, na e-mail parafii office@SwJacek.ca albo na 101neor@gmail.com. Prosimy o podanie w e-mail imion i nazwisko młodej pary, oraz zaznaczenie, że są to zdjęcia ślubne na Kawiarenkę Walentynkową. Nie podawać imion i nazwiska na zdjęciach! Zapraszamy
do wspólnej zabawy!
Jak zwykle, można będzie spotkać się z przyjaciółmi, porozmawiać, zjeść (lub kupić na wynos) domowego wyrobu obiad (bogaty wybór potraw i deserów po przystępnych cenach). "Kawiarenka" - 7 maja 2022
|
Tegoroczna nominacja
do Oscara, polsko-włoski film "EO" w Bytowne Cinema A film
by Polish Director Jerzy Skolimowski will be screened
in the Bytowne Cinema.
BYTOWNE CINEMA
325 Rideau St. Ottawa Showtimes: Wednesday, Feb. 22 at 4:00 p.m. Thursday, Feb. 23 at 6:45 p.m. “Simple but daring, beautiful and immensely lyrical. ” – Sara Martínez Ruiz, Espinof The world is a mysterious place when seen through the eyes of an animal. EO, a grey donkey with melancholic eyes, meets good and bad people on his life’s path, experiences joy and pain, endures the wheel of fortune randomly turn his luck into disaster and his despair into unexpected bliss. But not even for a moment does he lose his innocence. https://www.bytowne.ca/movies/eo Więcej o filmie: https://culture.pl/pl/artykul/jerzy-skolimowski-nominowany-do-oscara Oficjalny zwiastun filmu: https://www.youtube.com/watch?v=ztY2HE6ZNNo |
"Is American Democracy
in decline?"
Wyjątkowy gość - Jan Jekielek z The Epoch Times!
W cyklu
spotkań z ciekawymi ludźmi, Klub Polsko-Kanadyjski
zaprasza na spotkanie z wyjątkowym gościem. Jest nim
Jan Jekielek, który ma
polsko-kanadyjskie korzenie, jeden z redaktorów
naczelnych The Epoch Times. Spotkanie w
języku angielskim odbędzie się via Zoom w czwartek, 23 lutego, 19:00 –
21:00. Join Zoom Meeting: https://us02web.zoom.us/j/86784089239?pwd=R2pXZldzVWdrVTQ0c1dWTGZudVZWQT09 Przedmiotem otwartej dyskusji będą następujące tematy: 1. Is American democracy in decline and putting our economies at risk? 2. Covid 19 – Case of behavioural manipulation and obedience? 3. Lech
Wałęsa – National hero, snitch or both?
Jan Jekielek - The
Epoch Times
Jan Jekielek is a senior editor with The Epoch Times and host of the show "American Thought Leaders." Jan’s career has spanned academia, media, and international human rights work. In 2009 he joined The Epoch Times full time and has served in a variety of roles, including as website chief editor. He is the producer of the award-winning Holocaust documentary film "Finding Manny."
"Is American Democracy in decline?" Special Guest - Jan Jekielek from The Epoch Times!
In a series of meetings with interesting people, the Polish-Canadian Club invites you to a meeting with a special guest. He is Jan Jekielek, who has Polish-Canadian roots, one of the editors-in-chief of The Epoch Times. The meeting in English will be held via Zoom on Thursday, February 23, 19:00 – 21:00. Join Zoom Meeting: https://us02web.zoom.us/j/86784089239?pwd=R2pXZldzVWdrVTQ0c1dWTGZudVZWQT09
1. Is American democracy in decline and putting our economies at risk? 2. Covid 19 – Case of behavioural manipulation and obedience? 3. Lech
Wałęsa – National hero, snitch or both? |
Biuro
parafialne 613-230-0804 office@Swjacek.ca
Adres:
201 LeBreton St. North, Ottawa,
ON K1R 7H9
Transmisja Mszy Świętych
z kościoła Św. Jacka Odrowąża w
Ottawie
Będą
transmitowane wszystkie msze święte
dla osób,
które nie mają możliwości
przyjścia do kościoła z
uzasadnionych powodów. Poniżej
godziny regularnych mszy świętych:
Wpłaty "na tacę" i
inne datki na cele parafii poprzez
parafialną witrynę internetową
Przy obecnych
restrykcjach, praktycznie jedynymi
metodami, którymi możemy wspomagać
naszą parafię są datki poprzez
internetową stronę Paypal, czeki
wysłane pocztą lub wrzucone do
skrzynki przy plebanii.
W
celu złożenia datku "na tacę" należy
kliknąć na stronie https://swjacek.ca
na "Ofiara na kościół" w prawym
górnym rogu
|
Znalezione na Internet - wywiad naszego
kolegi z boiska dla "Przeglądu Sportowego" w Polsce.
Leszek Wolski jest długoletnim, zasłużonym zawodnikiem
ottawskiego Klubu Sportowego "Białe Orły". Tutaj także
należał do czołowych strzelców.
Zięć swojego idola. "Ten rekord
długo może być mój"
Antoni Bugajski Dla kibica Pogoni Szczecin w tamtych czasach największym bohaterem był Marian Kielec, więc dla mnie oczywiście też. Dla niego chodziło się na mecze. Pięknie grał, nie było takiego drugiego. Cieszyłem się, kiedy mogłem choć z daleka go zobaczyć. A po latach jego córka została moją żoną! Proszę sobie wyobrazić: moim teściem jest najlepszy piłkarz w historii Pogoni – podkreśla Leszek Wolski, który też jedną z wielkich legend Portowców. Leszek Wolski (z prawej)
(Foto: archiwum prywatne Zbigniewa Długosza / Onet)
Leszek Wolski 10 kwietnia obchodził będzie 70 urodziny. Leszek Wolski tylko w ekstraklasie w barwach Pogoni zagrał 349 meczów i strzelił 87 goli, co jest snajperskim rekordem klubu. Od wielu lat mieszka w Kanadzie. – W Pogoni grałem szesnaście sezonów, a to już jedno piłkarskie pokolenie. Swój klub traktowałem jak świętość i nie mówię tu o pustych deklaracjach, których także teraz nie brakuje – podkreśla Wolski, który nie opuścił drużyny, kiedy po spadku dwa lata walczyła o powrót do ekstraklasy. W 1975 r. uczestniczył w wypadku samochodowym, w którym w wyniku doznanych obrażeń śmierć poniósł kolega z reprezentacji Polski U-23 Jan Białas. – Janek zajął miejsce obok kierowcy, gdzie ja chciałem usiąść, ale paliłem papierosa, więc usiadłem z tyłu… Straszna historia, której nigdy nie zapomnę – mówi z przejęciem Wolski Plan jest taki, żeby wrócić do Polski i zostać już na zawsze tam, gdzie się przyszło na świat. Człowiek wiele rzeczy chciałby jeszcze zrobić. O, na tym nowym stadionie Pogoni chciałbym jeszcze trochę meczów pooglądać. Warto marzyć, ale życie nauczyło mnie też pokory – przyznaje. Zarówno Leszek Wolski, jak i jego teść Marian Kielec, od wielu lat mieszkają w Kanadzie. – Może bym i wrócił, ale cały czas mam młodą żonę. Ciągle jeszcze pracuje, więc z takimi decyzjami i tak musiałbym się wstrzymać, zanim przejdzie na emeryturę – uśmiecha się Wolski. – Mój teść, choć oczywiście nie miałem wtedy zielonego pojęcia, że kiedyś nim zostanie, w latach 60. minionego wieku był najpopularniejszym i najlepszym piłkarzem w Szczecinie i jednym z najlepszych w Polsce. Świetnie grał, strzelał dużo goli. Każdy z nas, młodych chłopaków, którzy od rana do wieczora uganiali się za piłką, chciał być taki jak on. To była postać legendarna. Po meczu cierpliwie czekało się pod budynkiem klubowym, żeby zobaczyć z bliska swoich idoli, a już najbardziej Mariana Kielca. Wreszcie się pojawiał. Podchodził do saturatora, tuż obok nas, wypijał szklankę wody i szedł sobie dalej, a myśmy patrzyli za nim w niemym zachwycie. Pogoń później miała wielu dobrych piłkarzy, ale żaden z nich nie miał był tak szanowany i popularny jak Marian Kielec. Byłem dumny, że będąc trampkarzem, podawałem mu piłki. Jak ja wtedy marzyłem, żeby grać w piłkę w Pogoni! – przyznaje. Bo to mój klub No i grał. W samej ekstraklasie aż 349 razy. I nawet w jednej drużynie z Marianem Kielcem ramię w ramię wystąpił, choć tylko w jednym meczu, który się okazał ostatnim dla największego piłkarza Portowców. Wolski w najwyższej klasie rozgrywkowej przebił wyczyny teścia nie tylko pod względem liczby meczów. Kielec, który był też królem strzelców, zdobył dla Pogoni 80 bramek, a Wolski o siedem więcej. – W Pogoni grałem szesnaście sezonów, a to już jedno piłkarskie pokolenie. Wtedy klub, któremu się od dziecka kibicowało, a potem szczęśliwie do niego trafiło, był przez takiego zawodnika traktowany jak świętość i nie mówię tu o pustych deklaracjach, których także teraz nie brakuje, ale o faktycznych zachowaniach. Grałem tak długo w Pogoni, bo to mój klub. Nie istniał ważniejszy powód. Pojawiały się jakieś sygnały z innych polskich klubów, ale nigdy nie doszło do konkretnych rozmów. Z Pogonią byłem na dobre i na złe – zauważa. To ostatnie zastrzeżenie dotyczy zwłaszcza 1979 r., kiedy Portowcy spadki do II Iigi. Wolski miał wtedy 26 lat, był najlepszym strzelcem drużyny i gdyby nalegał, zapewne nadal miałby zatrudnienie w ekstraklasie. – Spadliśmy, więc trzeba było zakasać rękawy i walczyć o powrót. Trwało to dwa lata, ale miałem wielką satysfakcję, że się udało – podkreśla. Oszukany w Austrii W 1982 r. Wolski miał już 30 lat i skorzystał z możliwości zagranicznego transferu. Wyjechał do austriackiego 1. Simmeringer SC. – Nazwijmy to epizodem w karierze. Dałem się skusić, bo zarobki w Polsce a zarobki w Austrii to była przenieść. Tam za mecz można było dostać 500 dolarów, w naszej lidze w ogóle w Polsce rzecz nie do pomyślenia wtedy, no bo przecież nie teraz. Udało się wyjechać dzięki byłemu koledze z Pogoni Benonowi Szostakowskiemu, który grał tam już drugi sezon. Nie za bardzo się w tej lidze sprawdziłem, strzeliłem tylko dwa gole. Trafiłem do słabej drużyny, w której wszyscy na co dzień normalnie pracowali. Bywały mecze, w których piłki nie dotknąłem, a już przegrywaliśmy. Spadliśmy z ligi, nie wypłacili mi należnych pieniędzy, bo wiele kwestii ustaliśmy ustnie. Zostałem oszukany i nie pozostało mi nic innego, jak wrócić do Pogoni – wspomina. W pierwszej reprezentacji nigdy nie zagrał, choć w tłustych dla polskiej piłki sezonach był czołowym strzelcem ekstraklasy. W ligowym sezonie bezpośrednio po mundialu w 1974 roku, z którego Polska wróciła z medalem, strzelił 14 goli, w następnym 12 i znowu 14. – Strasznie ciężko było w tamtej znakomitej kadrze zaistnieć. Za to pograłem w młodszych rocznikach, u Andrzeja Strejlaua, Ryszarda Kuleszy. Nasza piłka była wtedy tak mocna, że drużyna młodzieżowa to już wyczyn. W pierwszej reprezentacji grała elita, piłkarze ze światowej czołówki, niech pan tylko popatrzy, jakich zawodników mieliśmy w ofensywie. Nie ma potrzeby wymieniać nazwisk, bo zna je każdy, kto cokolwiek wie o historii polskiego futbolu. Czasy się zmieniły W Szczecinie pograł do 1987 r. i rozstał się z nią godnie, bo zespół zdobył wicemistrzostwo Polski, w tabeli ustępując tylko panującemu konsekwentnie od kilku sezonów w lidze Górnikowi Zabrze. – Miałem 34 lata, co oznaczało, że na ekstraklasę to już za dużo. Ależ te czasy się zmieniły! Nie chodzi tylko o bazę treningową, jakość boisk, ale jeszcze bardziej o dietę, higienę życia. Dawniej na to praktycznie się nie zwracało uwagi. Paliłem papierosy, co przy takim poziomie regularnego wysiłku jest szaleństwem. Wtedy jednak wszyscy palili, po meczu czy treningu od razu szło się na dymka. Mało kto tym paleniem się przejmował, nikt młodym chłopakom skutecznie nie wytłumaczył, że to musi mieć bezpośredni negatywny wpływ na jego formę fizyczną – smutno komentuje. Tragedia pod Inowrocławiem Choć papierosy na pewno szkodzą zdrowiu, to jeden raz być może uratowały mu życie. – Miałem zająć miejsce w samochodzie obok kierowcy, ale jeszcze nie skończyłem palić, więc poszedłem do tyłu. W czasie podróży doszło do tragicznego wypadku, w którym zginął kolega z młodzieżowej reprezentacji – przypomina Wolski. Chodzi o głośną historię z 29 marca 1975 roku. Z towarzyskiego meczu Polski z USA kadry U-23, który został rozegrany w Bydgoszczy, na Śląsk jechało trzech piłkarzy Jan Białas z GKS Tychy, Wojciech Rudy z Zagłębia Sosnowiec i właśnie Wolski. Zabrał się z nimi, bo nazajutrz jego Pogoń grała ligowy mecz w Tychach. W czasie podróży, pod Inowrocławiem, skoda z trzema piłkarzami zderzyła się z nieoświetloną furmanką. – Kierowca gwałtownie skręcił w lewo, ale nie zdążył. Samochód miał silnik z tyłu, więc bez większego oporu przód furmanki uderzył w miejsce, w którym siedział Janek. Oberwał w głowę – relacjonował nam kiedyś Rudy. – Czytałem jego słowa i mogę tylko potwierdzić, że było tak, jak mówił. Byliśmy zmęczeni po meczu, ciemno już się zrobiło, drzemaliśmy i nagle łup! Nie, tego nawet po tylu latach nie potrafię spokojnie opisać... – ściszonym głosem przyznaje Wolski. Jan Białas został przetransportowany do szpitala. Spędził tam niewiele ponad tydzień. Zmarł w wyniku doznanych obrażeń. – Najgorsza była świadomość, że na jego miejscu, zupełnie dosłownie: z przodu, obok kierowcy, mógł być każdy z nas. A ja właściwie już tam byłem, tylko że chyba ten papieros sprawił, że usiadłem z tyłu. Zdrowy, pogodny chłopak, pełen energii i nagle go nie ma. Straszna historia, której nigdy nie zapomnę – dodaje z przejęciem. Talent Leśniaka Przez szesnaście lat, które dzielą debiut Wolskiego w Pogoni od ostatniego występu, intensywność gry zmieniła się bardzo odczuwalnie, ale w cenie była i pozostaje technika użytkowa. Wolski na niej bazował przez całą karierę. – Brakowało mi trochę szybkości, starałem się to nadrobić sprytem i czytaniem gry, a więc także umiejętnością przewidywania, gdzie za chwilę może pojawić się piłka – wyjaśnia. Na koniec w szatni Pogoni jeszcze bardziej starał się pomagać młodym zawodnikom. – Robiłem to chętnie, bo na własnej skórze przekonałem się, jak młodemu ciężko wejść do pierwszej drużyny. I tak wiedziałem, że już niebawem trzeba będzie odejść, więc tym bardziej chciałem, żeby pojawiali się następcy. Dlatego dużo uwagi poświęcałem na przykład Markowi Leśniakowi, wszyscy widzieliśmy, że to bardzo utalentowany napastnik – opowiada. Wreszcie wyjechał do Kanady i mieszka tam do tej pory. Grał amatorsko w Polonii Hamilton. –Nie było to już poważne granie, bardziej zabawa, ale sympatycznie spędzało się czas, bo grało się z wieloma kolegami z polskiej ligi. Rześny, Lato, Hnatio, Kwapisz, Bolcek, Rokitnicki – wylicza. Na nowym stadionie W Pogoni coś po mnie zostało, bo trudno będzie komuś z Portowców w ekstraklasie strzelić tyle goli tyle, co ja. Rzecz w tym, że teraz jak ktoś się wyróżnia, od razu szykuje się zagraniczny transfer, więc gdzie mu tam do 87 bramek, opuszcza klub znacznie wcześniej. Dlatego coś mi się zdaje, że tym rekordzistą jeszcze długo będę. A czy jestem legendą Pogoni? Wiem, że legendą jest Marian Kielec – znowu nawiązuje do swojego piłkarskiego idola i teścia w jednej osobie. Wolski mieszka w Ottawie, a Kielec w Hamilton. To spora odległość, prawie 500 kilometrów, ale czasem oczywiście się spotykają i przy szklaneczce szlachetnego trunku dyskutują o sprawach rodzinnych, szczecińskich i piłkarskich Kiedyś może takie rozmowy będą prowadzić w Szczecinie. – Plan jest taki, żeby wrócić do Polski i zostać już na zawsze tam, gdzie się przyszło na świat i spędziło ważne lata życia. Człowiek wiele rzeczy chciałby jeszcze zrobić. O, na tym nowym stadionie Pogoni chciałbym jeszcze trochę meczów pooglądać. Warto marzyć, ale życie nauczyło mnie też pokory. Można sobie planować, a potem jedna chwila decyduje, że wszystko wywraca się do góry nogami. Żebyśmy wszyscy zdrowi byli. Zdrowie najważniejsze. https://www.onet.pl/sport/przeglad-sportowy/byl-jego-idolem-a-potem-zostal-tesciem-ten-rekord-dlugo-moze-byc-moj/h84lkn7,5e4c2379 ________ P.S. Trochę info biograficznego o Marianie Kielcu: https://www.facebook.com/1478412685608078/posts/marian-kielec-obchodzi-dzisiaj-79-urodziny-to-jeden-z-najlepszych-i-najbardziej-/3761563433959647/ Redaktor KO i dwie
Legendy "Pogoni" - Marian Kielec i Leszk Wolski
Gala 35-lecia Klubu
"White Eagles", 19 października 2019
Obaj
panowie, rzeczywiście są prawdziwymi Legendami.
Spotkaliśmy w grudniu na Florydzie człowieka ze
Szczecina, który pracował z p. Marianem w tej samej
firmie, znał historię jego gry w "Pogoni" bardzo dobrze.
No, i Leszka znał (i żonę Leszka - Ewę). Sam też grał.
Nie chciał uwierzyć, że my też ich znamy. Zdziwił się i
przekonał, że świat bardzo mały, gdy pokazałem
mu powyższe zdjęcie, na którym byłem razem z nimi oboma.
Gratulacje dla p. Mariana i Leszka - jesteście ciągle w
pamięci Waszych kibiców!
|
National Post: 67% agree Canada is
broken — and here's why
Canadians say their government is increasingly out of step with the issues that matter to them Two-thirds of Canadians contacted for a Leger poll agreed with the statement that "It feels like everything is broken in this country right now.” By Andrew Enns and Heather Owen The first time we heard the phrase, it was simply a great sound bite: “Canada is broken.” Months later, the hashtag count keeps climbing, and the phrase has become something of a battle cry. With all the noise, our team at Leger asked Canadians if the assertion resonates with them. We were somewhat taken aback to learn that 67 per cent of Canadians agree with the statement: “It feels like everything is broken in this country right now.” It’s one thing when a sentiment is a catchy sparring point between party leaders and pundits, but quite another when two-thirds of Canadians agree. Although it may come as a surprise, it’s not just the stereotypical angry old man who agrees that the country is “broken” (although this group is decidedly in that camp). In fact, women are more likely to agree the country is broken (70 per cent) then men (64 per cent), as are those under 55 (72 per cent) versus those 55 and older (61 per cent). Regionally, agreement with this sentiment is highest in the Prairies (74 per cent in Saskatchewan and Manitoba and 73 per cent in Alberta) and lowest in Quebec (59 per cent). With a prevailing opinion that things are not going well in the country (i.e., everything’s broken), it should not be a shock that Canadians’ moods are not good. Half of Canadians in our survey said they are angry about the way the country is being managed, with one in five reporting they are very angry. Anger is a complex emotion that can arise when individuals feel frustrated or powerless. Our survey findings suggest that this nationwide anger may be the result of a disconnect between what Canadians believe are the most critical issues of the day and the frustration they feel about where they perceive the government is focusing efforts. This nationwide anger may be the result of a disconnect Today, Canadians’ top concerns are directly tied to things that impact their daily lives and the lives of their families: the rapidly rising costs of pretty much everything they need to live, as well as the state of health care. Our survey reveals that while Canadians feel these issues are very important, they don’t feel they are important to their governments. Sixty-eight per cent of Canadians say rising costs — including inflation and interest rates — are their biggest issue today. By contrast, only 28 per cent believe the federal government sees this issue as a top priority. In addition, 59 per cent of Canadians say health care is a top concern, but only 25 per cent think it’s where the federal government is primarily focused. Governments say they are aware of Canadians’ concerns and are taking actions to address these. However, official responses seem to default to assessing problems instead of fixing them. Perhaps it is the nature of this government action that is giving rise to anger? The notion of brokenness raises the question of how the relationship between citizens and those elected can be repaired. Perhaps the question of “is Canada broken” should be replaced by “Is Canada able to act on citizens’ concerns and show they are making an impact?” Although, we acknowledge the latter does not lend itself as a catchy hashtag. In no way are we suggesting that addressing the complex policy challenges of our day is a series of easy tasks. And given Canadians’ moods today, making progress on these issues will have the added challenge of navigating through a now angry, dare we say cynical, population. With the next sitting of Parliament upon us, perhaps it is time for our country’s leaders to pause their game of taking shots at each other and find ways to show Canadians they are listening to and acting upon their frustrations. This approach may temper some of the anger and frustration Canadians are feeling. However, it may not be as interesting for one’s social media feeds. Special to National Post Andrew Enns, EVP and Heather Owen, VP are part of Leger’s Central Canadian team. The survey data is from Leger’s Omnibus Study, conducted from Jan. 20-22, 2023, among 1,554 Canadians. For more information visit leger360.com https://nationalpost.com/opinion/67-agree-canada-is-broken-and-heres-why |
Alberta lawyers decry mandatory Indigenous
cultural training imposed by law society 'This kind of mandatory education constitutes an insult to freedom of thought,' says one of 51 lawyers opposed. 'It amounts to a use of power to impose propaganda' Fifty-one Alberta lawyers are arguing that the province’s attorneys should not have to complete mandatory courses on Indigenous cultures in order to practice law, ahead of a special meeting of the Law Society of Alberta to debate the merits of the “cultural competency” training. Leading the charge against the training is Calgary lawyer Roger Song, who garnered signatures for the petition that’s up for debate. In a letter to the law society, Song says that he grew up in China, and knows a thing or two about indoctrination. “This kind of mandatory education constitutes an insult to freedom of thought, belief, opinion, and expression,” he writes. “It amounts to a use of power to impose propaganda and politics.” “It will raise a lot of concern for people who may have a different worldview, who may have a different faith, who may have a different cultural perspective,” Song said. “Lawyers want to improve themselves by a lot of ways, but they don’t just want to be treated like a (third grade) student.” https://nationalpost.com/news/canada/alberta-lawyers-decry-mandatory-indigenous-cultural-training-imposed-by-law-society |
https://komott.net