Piątek, 10 lutego 2023

Najstarszy na świecie polskojęzyczny biuletyn internetowy
1987 - 2023
Bardzo nieregularny


REDAKCJA i Prenumerata: Czesław Piasta redakcja@KomOTT.net
Niektóre numery archiwalne: http://www.KomOTT.net
https://www.facebook.com/KomunikatyOttawskie

Redakcja nie odpowiada za treść podawanych ogłoszeń oraz treści i opinie zamieszczone w listach czytelników. W sprawie listów proszę kontaktować się bezpośrednio z autorami.

The editorial office is not responsible for the content of advertisements, the content and opinions contained in the readers' letters. With regard to letters, please contact the authors directly.

Komunikaty Ottawskie na Facebook i Twitter

Chcesz mieć codzienny kontakt z Komunikatami Ottawskimi - odwiedzaj stronę
https://www.facebook.com/komunikaty.ottawskie - dołącz do friends lub kliknij na guzik "follow"

KO na Twitter:  https://twitter.com/Kom_OTT

UWAGA: Komunikaty Ottawskie są rozsyłane z wielu kont poczty e-mail z powodu ograniczeń ilości adresów e-mail, na które wysyłana jest poczta w ciągu doby.  Redakcja sprawdza dość nieregularnie pocztę zaadresowaną na adres inny niż redakcja@komott.net

Msza św. "na żywo" w Saint Hyacinth Parish Ottawa   
https://swjacek-tv.click2stream.com


W dzisiejszym wydaniu
 
- Pogoda dla Ottawy.
- Kalendarz Ottawski w skrócie
- Przychodzimy - Odchodzimy:  Andrzej Marek Skalski
- 10 lutego 2023 przypada 83. rocznica pierwszej deportacji Polaków na Sybir
- Zaproszenie na Walentynkową Kawiarenkę, sobota 18 luty 2023
- Tegoroczna nominacja do Oscara, polsko-włoski film "EO" w Bytowne Cinema
- CPC: "Is American Democracy in decline?"
       Wyjątkowy gość - Jan Jekielek z The Epoch Times!
- Komunikaty Parafii Św. Jacka Odrowąża w Ottawie.
- Wiadomości z Internetu.


Ogłaszaj się w Komunikatach Ottawskich
Wszystkie ogłoszenia są bezpłatne.
Imprezy, wydarzenia, nekrologi, usługi, itp.
Wyślij e-mail na adres: redakcja@komott.net

Dzisiejsze wydanie na stronie internetowej (kliknij na link): https://komott.net
Dla wielu osób może to być wygodniejsza forma czytania Komunikatów - sprawdź.
  


Pogoda dla Ottawy
https://weather.gc.ca/city/pages/on-118_metric_e.html


Poniżej pogoda z innej strony internetowej:
https://www.theweathernetwork.com/ca/14-day-weather-trend/ontario/ottawa



Kalendarz Ottawski w skrócie
  • Kawiarenka Walentynkowa w sali parafialnej Św. Jacka, sobota 18 luty 2023, godz. 18:00
  •  Polski film "EO" (w Polsce "IO") w Bytowne Cinema, Wed-Thu, 22 and 23 Feb 2023
  • "Is American Democracy in decline?" - Spotkanie z Janem Jekielkiem, czwartek, 23 lutego 2023, godz. 19:00 (7pm)
  •  Narty w Killington, Vermont - 11 do 17 marca 2023
  •  38 Konkurs Recytatorski FPwK, 23 kwietnia 2023, godz. 15:00 (3:00 pm)


Andrzej Marek Skalski
December 11, 1957 - January 28, 2023



Pamięci truckera Andrzeja Skalskiego 1957 – 2023



Zginął tragicznie polski trucker z Mississauga, z którym rozmawialiśmy rok temu w czasie protestu w Ottawie (Freedom Convoy 2022). Zginął w pracy 28 stycznia 2023, przygnieciony ładunkiem podczas załadunku swojej ciężarówki.

Msza żałobna w kościele Maksymiliana Kolbe w Mississauga w poniedziałek, 13 lutego 2023, o godz. 9:30.

Wsparcie pieniężne dla rodziny, na koszta pogrzebowe, można dokonać przez eTransfer na adres e-mail: KamilSkalski@yahoo.ca


Wieczne odpoczywanie racz mu dać Panie!
Niech spoczywa w Pokoju Wiecznym!

https://www.youtube.com/watch?v=iC3nuC5cDgI



It is with great sadness that we announce the death of Andrzej Marek Skalski (Mississauga, Ontario), who passed away on January 28, 2023, at the age of 65, leaving to mourn family and friends. Family and friends are welcome to leave their condolences on this memorial page and share them with the family.


 For anyone wishing to contribute to the funeral fund for Andrzej you may use the email for his son Kamil:
KamilSkalski@yahoo.ca


https://www.arbormemorial.ca/scott-mississauga/obituaries/andrzej-marek-skalski/98731




10 lutego 2023 przypada 83. rocznica pierwszej deportacji Polaków na Sybir

Pomnik Poległym i Pomordowanym na Wschodzie, Warszawa

Po zbrojnej agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 r. i okupacji wojskowej wschodnich terenów II Rzeczypospolitej przez Armię Czerwoną i ustaleniu w dniu 28 września 1939 r. przez III Rzeszę i ZSRR w zawartym w Moskwie pakcie o granicach i przyjaźni niemiecko-sowieckiej linii granicznej na okupowanych  przez Wehrmacht i Armię Czerwoną terenach Polski, Sowieci rozpoczęli realizację planów depolonizacji Kresów Wschodnich oraz sowietyzacji ludności przyłączonych do ZSRR terenów Rzeczypospolitej. Pierwszych obywateli polskich, blisko 55 000 uchodźców z centralnej i zachodniej Polski, wysiedlono już w październiku 1939 r. Przesiedlono ich do wschodnich obwodów Białoruskiej i Ukraińskiej SRR, w ramach tzw. rozładowywania miast kresowych.

10 lutego 1940 roku rozpoczęła się pierwsza masowa deportacja Polaków na Sybir prze NKWD. W głąb Związku Sowieckiego wywieziono wtedy około 140 tys. obywateli polskich. Wielu zmarło już w drodze, tysiące nie wróciło nigdy do kraju. Wśród deportowanych były głównie rodziny wojskowych, urzędników, pracowników służby leśnej i kolei ze wschodnich obszarów przedwojennej Polski.

Sowieci przeprowadzili cztery duże deportacje - druga 13-14 Kwietnia 1940 roku, trzecia maj-lipiec 1940 r., a czwarta maj-czerwiec 1941 r. Szacuje się, że Sowieci deportowali łącznie od 1,5 miliona do 2,5 miliona Polaków.

W związku z przypadającą rocznicą pierwszej deportacji Polaków na Sybir, poniżej relacje bezpośrednich uczestników tamtych wydarzeń, żyjących w naszej Polonii Ottawskiej.



Edward Olszówka <wedelchok@yahoo.com>

From: TERESA MISZKIEL <tmiszkiel@rogers.com>
To: Edward Olszowka <wedelchok@yahoo.com>
Sent: Tuesday, January 31, 2023
Subject: Teresa Miszkiel - wspomnienia

Prosze wybrac co sie nadaje
Teresa Miszkiel (z domu Gora)

---- 


Teresa Miszkiel, Spotkanie Sybiraków, 30 września 2018


Ja, tak jak i Ala Kuchcińska, mamy tylko przebłyski z naszego dzieciństwa.

Moja rodzina przeniosla sie do Świecian w 1936 roku z Bielska. Moj Tatus kapitan Jan Gora zostal przeniesiony z 3go Pulku Strzelcow Podhalańskich do KOP’u (Korpus Ochrony Pogranicza).

Chyba poznalismy sie przez rodzicow, bo moj Tatus wynajal nasz dom tuz kolo Sadu Grodzkiego, gdzie mieszkali Kuchcinscy.
Rodzice nasi spotykali sie na wspolnych towarzyskich przyjeciach. Ojcowie w sezonie chodzili na polowania na gluszce, cietrzewie, lisy, wilki. Nie pamietam, czy p. Kuchcinski upolowal wilka, bo memu ojcu nigdy sie nie udalo.

Tak samo grali w brydza , moze dlatego obie jestesmy zapalonymi “brydzystkami”.

Pamietam, ze chodzilam sie bawic lalkami do Ali a Emilka karmila nas smakolykami. Mieszkanie bylo z kaflowymi piecami I bardzo wysokimi sufitami.

Wlasnie, jak Bolszewicy przyszli moja Mamusia  z p. Marysia  i Emilka schowaly mego Tatusia szable officerska za piec w ich mieszkaniu. Jezeli Sad jeszcze stoi w Swiecianach moze ona tam jeszcze jest. Chyba nie chodzilysmy do tej samej klasy, bo Ala jest rok mlodsza ode mnie. Ale na Boze Narodzenie w 1938 roku moja nauczycielka p. Gaillard urzadzala jaselka, ja bylam aniolem a Ala sniezka (dalam Ali zdjecie).

W czerwcu 1939 roku  obydwie przystapilismy do Komunii Sw. Krawcowa szyla nam jednakowe sukienki a naszym braciom Jerzykowi i Januszowie marynarskie ubranka. (Ala tez ma te fotografie a takze swoja z dedykacja dla mnie).

My, jako dzieci, nie zdawalismy sobie sprawy, ze wojna nadchodzi.  Zreszta, przez caly czas dzieci nie zdawaly sobie sprawy z ogromu nadchodzacej tragedii. Mialysmy nasze Mamusie, ktore nas ochranialy swoja troska.

Dwa dni przed wkroczeniem Bolszewikow moj ojciec ze swoim pulkiem wymaszerowal na wojne, ale nie doszli, bo zostali internowani na Litwie (wtedy jeszcze Litwa byla neutralnym panstwem). Dopiero rok pozniej Rosjanie okupowali Litwe a internowanych oficerow wywiezli do Kozielska. To juz bylo po wymordowaniu pierwszej grupy. Amnestia w czerwcu uratowala ich i potem mogli dolaczyc do Armii Generala Andersa, ktora formowala sie w Rosji.

17 wrzesnia uslyszelismy ciezki szum czolgow i ciezarowek, to Bolszewicy wkroczyli i okupowali wschodnia czesc Polski.
W kilka dni potem, nie pamietam czy Rosjanie wyrzucili p. Kuchcinskich z mieszkania, czy oni sami zdecydowali go opuscic. Pamietam ze przez kilka dni mieszkali u nas. Potem znalezli skromny domek na peryferiach miasta.

Niedlugo potem  oficerowie radzieccy zakwaterowali sie u nas, ale po niedlugim czasie zagarneli cale mieszkanie. Na szczescie udalo nam sie wynajac u jakis Litwinow domek obok Kuchcinskich.

Pamietam ze w rocznice 11 listopada my dzieci deklamowalismy wiersze dla bliskich, po zaslonieciu wszyskich okien ciemnymi kocami.

Tej zimy po szkole, ja, Ala, Jerzyk i Janusz chodzilismy na niedalekie pagorki i jezdzilismy na sankach, a czasami nasz pies wilczur Zalma nas ciagnal.

10 lutego 1940 nastapily pierwsze wywozy rodzin na Sybir.

Moja mamusia z nasza sluzaca Jadzia zaczely suszyc chleb I zbierac go do worka. Potem byl bardzo przydatny,  gdy nas wywozili.

13 kwietnia 1940 roku okolo 2giej w nocy obudzilo nas stukanie karabinami do drzwi i kazali nam sie pakowac, ale nie powiedzieli dokad. Pamietam, ze  Emilka, a moze p. Marysia, przyszly nam pomagac, bo ich nie zabierali. Dopiero nad ranem odkryli, ze Kuchcinscy mieszkaja obok i ich tez zabrali.

Na stacji w Swiecianach bylo setki ludzi, przewaznie matki z dziecmi, placz niesamowity i balagan. Zapakowali nas do wagonow towarowych, prycze drewniane, dziura w podlodze jako ustep. Zaplombowali drzwi i ruszylismy w nieznane. Kuchcinscy nie byli w tym samym wagonie.

Po drodze pociag czasami stawal i dawali nam jakas slona zupe i goraca wode “Kipiatok”.

Pamietam jeden raz okropna tragedie, synek jednej pani poszedl za swoja potrzeba pod pociag, ten nagle ruszyl i zabil dziecko. Co za rozpacz matki.

Koncem maja dojechalismy do polnocnego Kazachstanu. Wiem, ze bylismy na Sybirze gdyz przez male okienko w wagonie zobaczylismy, gdy przejezdzalismy Ural. Podroz nasza trwala chyba przeszlo 3 tygodnie. Wysadzili nas w Bulajewo, a potem jakies 30 kilometrow ciezarowkami do kolchozu Woskresienka. Wyladowali nas w jakiejs hali, kazali sie rejestrowac i szukac mieszkania. Nie bylo nas duzo - tylko kilka rodzin, i wtedy spotkalismy sie z Kuchcinskimi.

Na koncu wioski mamusie nasze znalazly stara chalupe z dwoma izbami, i tam wsrod szczurow zamieszkalo 4 rodziny.
Pani Wojtkiewicz (nauczycielka z Podstaw kolo Swiecian) z Manusia, Kornelem i Ligusia (pamietam jak ona caly czas bila glowa w sciane, teraz wiem ze byla Autistic).
Pani Adamiak (zona policjanta ze Swiecian) z Krysia, Rysiem i Bogusiem.
Pani Marysia Kuchcinska z Alutka i Januszem
Moja mamusia Marysia Gora z Renia i Jerzykiem.

My dzieci czesto bawilismy sie w palanta albo “cowboys and Indians”. Czesto tez musielismy  isc do pobliskiego lasu, aby nazbierac drzewa i zeby mozna bylo cos ugotowac.

Panie pracowaly w kolchozie, ale musialy wymieniac przywiezione rzeczy za chleb i mleko.

Jednego razu wybuchl pozar w kominie pieca, i cale szczescie ze chalupa sie nie spalila a ugasili pozar, bo inaczej wszyskie nasze mamusie bylyby zabrane do wiezienia.
(Ala ma kopie mego rysunku naszej chaty I nasz adres na Sybirze).

Potem wszyscy musieli sie rozdzielic I szukac jakiegos przytulku u tamtejszych Rosjan. W tym czasie oni zaczeli nas traktowac lepiej nie jak wrogow i “kulakow”. Dzieci wszyskie chodzily do szkoly i wiekszosc uczyla sie lepiej niz tubylcy. Nawet jeden raz pokazalismy na scenie jak sie tanczy krakowiaka.

Przez ten caly czas tak jak Emilka, tak i nasza Jadzia przysyla nam paczki z jedzeniem i ubraniem, tak ze mamusia mogla cos wymieniac na chleb i mleko.

Wszyscy nie tracili nadziei ze przetrwamy i codziennie wspolnie modlilismy sie i odmawiali nowenny.

Na wiosne 1941 roku jednego dnia NKWD zabralo wszyskie rodziny, ktore mialy dwoje albo jedno dziecko i wywiezli nas na poludnie Kazachstanu,  gdzie nasze mamusie pracowaly przy budowie i utrzymaniu torow kolejowych na linii Akmolinsk (Astana) - Kartaly.
(ja tutaj troche inaczej pamietam od Ali)

Tej wiosny i lata mieszkalismy w drewnianych barakach, moze 20 osob. Jedna z pan zostawala ze wszyskimi dziecmi a wszyskie inne panie szly z kilofami i lopatami na tory kolejowe. Jak budowa i naprawa torow postepowala, to nas przenosili co kilka kilometrow.
Naokolo nas byly stepy  w dali kazachskie wioski. Pamietam, ze codziennie Kazach przyjezdzal do nas z beczka wody, bo nie bylo nigdzie rzeki.

Tego lata nastapila amnestia. Moj Tatus nas znalazl i przyjechal juz do nas w polskim mundurze. Ale zaraz musial wracac do Tocka do armii Andersa.

Ja, Ala i jeszcze jakies dziewczynki (nie pamietam imion) chodzilysmy  na tory kolejowe aby zbierac wegiel do palenia. Rozmawialysmy, co bedziemy robic, jak to wszysko sie skonczy, wszyszy nigdy nie tracili nadziei. Przyszla jesien i zimno, potem snieg. Przeniesli nas do Isila i tam mieszkalismy w namiotach, ktore byly wkopane w ziemi i otoczone darnina dla ciepla. W srodku byl okragly zelazny piecyk, na ktorym  gotowal kazdy co tylko mogl. Moj brat Jerzyk piekl nam placki z maki i wody. Po chleb stalo sie godzinami w kolejkach.

Ta gehenna skonczyla sie dla nas koncem listopada, bo moj ojciec przyslal swego sierzanta, on wykupil caly wagon, ktory byl dolaczny do pociagu jadacego do Tocka, gdzie byla polska armia.

To byl  ostatni raz gdy widzialam sie z Alutka az do pazdziernika 1999 roku gdy nastapilo nasze spotkanie.

Nasze drogi sie rozlaczyly, choc po wyjezdzie z Rosji obie znalazlysmy sie w Afryce tylko w innych obozach dla uchodzcow. Ja bylam w Masindi, Uganda az do wyjazdu w kwietniu 1948 roku do Anglii do ojca. Ala byla w Lusace, a po wojnie zostala na zawsze w Afryce.
Nie pamietam jak, ale nawiazalysmy kontakt listowny przez caly czas i nawet jeszcze w Anglii. Nasze mamusie bardzo czesto tez pisywaly do siebie. Wiedzialam, ze Ala wyszla za maz za Lolli Sussens i ma dwoch synow.

W 1960 roku wyemigrowalam z moim mezem Antkiem i dziecmi - Basia i Marianem - do Kanady i kontakt z Ala sie urwal. Oni w miedzyczasie opuscili Livingston.

Opacznosc Boska zżądzila, ze znow nastapil kontakt.

Moj brat Jerzyk lato 1999 spedzal w Polsce na wakacjach. Wlasnie wlaczyl telewizje i zobaczyl program “Ala z buszu”. Od razu poznal nazwisko Kuchcinska i podniecony zadzwonil do mnie. Na drugi dzien, jego zona Beata zatelefonowala do producenta tego programu w telewizji i dostala od niego telefon Ali w Afryce i przekazala mi.

Ja od razu zadzwonilam do Alutki, ona nie chciala uwierzyc, ze to ja, to naprawde trudne do uwierzenia. Od razu postanowilysmy sie spotkac i w pazdzierniku 1999 ja i moj maz Antos (Tony)  polecielismy do Afryki. I po 58 latach padlysmy sobie w objecia.

Ala i Lolly przyjmowali nas jak najserdeczniej.

W maju 2001 Ala i Lolly odwiedzili nas w Kanadzie i razem mielismy wspanialy “cruise” na Alaske.
(Ale to opowiadanie to zostawiam Ali, tylko niech wspomni, ze prawie Lolly nie polecial gdzie indziej!)

W pazdzierniku 2002 mysmy znow odwiedzili Tshukudu. Ala i Lolly ze swoim przyjacielem Quenton i synem Chris pokazali nam prawdziwa Afryke, ktora oni tak bardzo kochaja.

Po tylu latach znalazlysmy sie i dziecinna przyjazn przetrwala.


Teresa Miszkiel (z domu Gora)
tmiszkiel@rogers.com


Teresa Miszkiel, wakacje 2022


From: Rafal Pomian Przednowek <bytheway@rogers.com>
To: Olszowka Edward <wedelchok@yahoo.com>
Subject: Opis przejść wojennych Sybir i później

Zalaczam ktrotki opis przejsc wojennych i potem.

Sybiracy lata 1940 – 50

Jesli ktos mysli, ze wydarzenia 80 lat temu to stare dzieje i malo wazne teraz, to sie grubo myli. Historia sie powtarza na naszych oczach. Rosja zagarnia samowolnie Wschodnia czesc Ukrainy i wywozi ludzi w glab Rosji, bo sa wrogim elementem narodowym. Tak samo robili w latach czterdziestych jak wywozili Polakow z kresow Polskich. Swiat nie reagowal wtedy na wywozki kobiet i dzieci na Syberie a wywiezli ponad milion Polakow. Dzisiaj jest reakcja na napasc Rosji na Ukraine, ale malo sie slyszy o masowym wysiedlaniu ludzi.

Uwazam,ze taka rocznica jak Dzien Sybiraka jest wazna, bo przypomina nam, ze historia sie powtarza. Nie mozna wierzyc Rosji, bo byla i jest zaborcza i perfidna.

Ja mialem 2 lata, moj brat Wojtek kilka miesiecy, jak nas zabrali z mama z pieknego miasta Lwowa, wywiezli w bydlecym wagonie i wysadzili po dwoch tygodniach koszmarnej jazdy w polu kolo zapadlej wsi w Kazachstanie. Powod wywozki byl, ze moja mama nauczycielka to wrogi element narodu. To samo bylo z rodzina mojej przyszlej zony, Krystyny, ktorej cala rodzine wywiezli z okolic Wilna na Syberie. Powod byl, ze mama Krysi byla pielegniarka w szpitalu a wiec byla wrogim elementem narodu!

Mysmy sie znalezli w kolchozie Petropawlowka. Mama znalazla mieszkanie u Kazakow, w zamian za jakies ubranie, ktore przywiozla ze Lwowa i zamieszkalismy razem z inna rodzina w jednej izbie. Nastala glodowka, choroby i borykanie sie z codziennym losem. Praca w kolchozie byla wynagradzana chlebem i kartkami na zywnosc, ktorej stale brakowalo. Jak ktos nie pracowal, to nie mial co jesc. Ludzie umierali z wycienczenia, chorob i glodu. Rosjanie mowili naszym: prywykniesz, prywykniesz, a jak nie prywykniesz to padochniesz! Jakis rok po naszym pobycie Wojtek dostal ospe wietrzna i zmarl. Mnie z mama udalo sie przetrwac do amnestji dla Polakow w roku 1942 i po trudnej podrozy dostac sie do Armii Andersa, ktora pomagala polskim rodzinom wydostac sie z Rosji do Persji. Niestety, tylko okolo osiemdziesiat tysiecy cywilow wydostalo sie z Rosji a duza wiekszosc Polakow zostala i dopiero po wojnie, ci ktorzy przezyli mogli wrocic do Polski.

Mysmy sie znalezli w obozie dla uchodzcow, najpierw w Persji, kolo Teheranu przez kilka miesiecy, potem inny oboz w Achwazie, gdzie dolaczyl do nas ojciec, cudem ocalony w Rosji, i nastepnie okretem do Afryki.

Obozy w Afryce byly głównie dla kobiet i dzieci, bo mezczyzni byli na wojnie. Moj oboz byl w Rodezji – dzisiejsze Zimbabwe. Oboz byl dobrze zorganizowany: mielismy polska szkole, szpital, kosciol, harcerstwo, imprezy narodowe jak 3 Maj, itd. Ja chodzilem do szkoly gdzie nauczylem sie pisac i czytac po polsku. Przeczytalem Koziolka Matolka kilka razy, tak ze do dzisiaj pamietam niektore kawalki na pamiec! Potem jeszcze czytalem Sienkiewicza Trylogie, gdzie najbardziej mi sie podobal pan Zagloba! Pod koniec obozu w 1948 roku, zapisalem sie do zuchow. Na ogniskach spiewalismy “Plonie ognisko i szumia knieje..” a w kolo nas byl busz afrykanski, gdzie czasami bylo slychac ryk lwow na nocnych lowach. Na jednej wycieczce w busz spotkalismy stado malp. Druzynowy powiedzial nam – “nie rzucajcie do nich kamieniami bo one malpuja i zaczna rzucac na nas!".

Po wojnie rodzice mieli okropny czas z decyzja co robic dalej? Niestety, cale kresy Polski zostaly zagarniete przez Rosje. Lwow i Wilno byly stracone, tak ze ani moja rodzina ani Krysi rodzina nie miala gdzie wracac po wojnie. W koncu udalo sie nam dostac do Anglii. Rodzice ciezko pracowali, zeby przetrwac. Ja skonczylem studia, ozenilem sie z Krysia i w 1966 roku emigrowalismy do Kanady.

Patrzac teraz, co sie dzieje na calym swiecie, wydaje mi sie, ze Kanada jest jednym z niewielu krajow, gdzie jest stosunkowo dobrze, zeby przetrwac nastajace trudne czasy. Wojna na Ukrainie szczegolnie dotyka Polakow z kresow, ktorzy pamietaja przejscia wojenne. Uwazam, ze nalezy pomoc jak najbardziej Ukrainie, zeby prztrwala, bo jak upadnie to jest pewne, ze Rosja pojdzie dalej. Ta wojna na Ukrainie ma moze jeden pozytywny wynik, bo moze poprawic stosunki polsko-ukrainskie, ktore nie byly tak dobre przez wiele lat. Mamy wspolnego wroga, wiec to daje nam szanse na lepsza wspolna przyszlosc. To tylko bardzo krotki opis co pamietam – bylem malym dzieckiem. Dokladne dzieje Sybirakow mozna znalezc w internecie. Doktor Google wszytko wie!

Rafał Przednowek