Niedziela, 6 czerwca 2021

Najstarszy na świecie polskojęzyczny biuletyn internetowy
1987 - 2021
Bardzo nieregularny


REDAKCJA i Prenumerata: Czesław Piasta redakcja@KomOTT.net
Niektóre numery archiwalne: https://komott.net
https://www.facebook.com/KomunikatyOttawskie

Redakcja nie odpowiada za treść podawanych ogłoszeń oraz treści i opinie zamieszczone w listach czytelników. W sprawie listów proszę kontaktować się bezpośrednio z autorami.

The editorial office is not responsible for the content of advertisements, the content and opinions contained in the readers' letters. With regard to letters, please contact the authors directly.

Komunikaty Ottawskie na Facebook i Twitter

Chcesz mieć codzienny kontakt z Komunikatami Ottawskimi - odwiedzaj stronę
https://www.facebook.com/komunikaty.ottawskie - dołącz do friends lub kliknij na guzik "follow"

KO na Twitter:  https://twitter.com/Kom_OTT

UWAGA: Komunikaty Ottawskie są rozsyłane z wielu kont poczty e-mail z powodu ograniczeń ilości adresów e-mail, na które wysyłana jest poczta w ciągu doby.  Redakcja sprawdza dość nieregularnie pocztę zaadresowaną na adres inny niż redakcja@komott.net

Msza św. "na żywo" w Saint Hyacinth Parish Ottawa   
https://swjacek-tv.click2stream.com

 

UWAGA:  Komunikaty Ottawskie (KO) przygotowują się do wielotygodniowego urlopu, który może rozpocząć się, gdy tylko warunki na to pozwolą. Mam nadzieję, że uda się zapowiedzieć tę przerwę w publikowaniu KO.

   

Ogłaszaj się w Komunikatach Ottawskich
Wszystkie ogłoszenia są bezpłatne.
Imprezy, wydarzenia, nekrologi, usługi, itp.
Wyślij e-mail na adres: redakcja@komott.net


W dzisiejszym wydaniu

- Pogoda dla Ottawy
- Wspierajmy polonijne biznesy w tych trudnych czasach!
- Usługi w zakresie remontów i napraw łazienek i kuchni.
- "Wedel" w lokalnej stacji CTV News Ottawa
- UWAGA STUDENCI UNIWERSYTETÓW !!  STYPENDIA
- Maria M. - Rozważania o prawdzie
- Janusz Charczuk:  Gdzie są chłopcy z tamtych lat..., c.d.
- OTTAWA:  Who can currently get the COVID-19 vaccine?
    Trzy etapy "otwierania" Ontario
- Ambasda RP: Zaproszenie Rok Lema - przegląd filmów online na podstawie twórczości Stanisława Lema
- Izabela Delekta-Wicińska – Na stulecie urodzin
- Podróże między Kanadą i Polską
- Komunikaty Parafii Św. Jacka Odrowąża w Ottawie

Dzisiejsze wydanie na stronie internetowej (kliknij na link):  https://komott.net
Dla wielu osób może to być wygodniejsza forma czytania Komunikatów - sprawdź.


Pogoda dla Ottawy

https://weather.gc.ca/city/pages/on-118_metric_e.html

Poniżej z innej strony internetowej, zapowiedź na 14 dni:
https://www.timeanddate.com/weather/@5989117/ext

Kolejna strona z pogodą dla Ottawy na 14 dni:
https://www.theweathernetwork.com/ca/14-day-weather-trend/ontario/ottawa#fourteendays-overlay



Wspierajmy polonijne biznesy
w tych trudnych czasach!

W Ottawie obowiązują restrykcje Stay-at-home, ale można dokonywać zakupów w polskich sklepach. Są one odpowiednio przygotowane do zachowania warunków bezpieczeństwa. Wiemy, że polskie produkty spożywcze są najlepsze.

Podobnie jak w innych sklepach, obowiązują maski i zachowanie 2 m odległości.
Poszczególne sklepy podają ile osób może przebywać wewnątrz sklepu jednorazowo.

Kupuj w sklepach polonijnych!
Korzystaj z usług polonijnych biznesów!




Polecam swoje usługi w zakresie
remontów i napraw
łazienek i kuchni.

25-cio letnie doświadczenie pracy w Kanadzie.
Przestrzegane środki bezpieczeństwa COVID-19.
    
Andrzej 613 286 8480


"Wedel" w lokalnej stacji CTV News Ottawa

Wedel Touch of Europe — to znany sklep polski w Ottawie. Od ubiegłego roku prowadzi go pani Justyna Borowska.  W maju 2021 sklep otworzył swoją drugą lokalizację w dzielnicy Westboro. Ostatnio p. Justyna miała okazję zaprezentować swój nowy sklep w kąciku "Curbside Pickup" na kanale stacji CTV Ottawa.



Nowa lokalizacja sklepu otwarta:
Poniedziałek - Sobota:   9:00 - 18:00
            Niedziela:  10:00 - 17:00
300 Richmond Rd., Ottawa (mapa)



UWAGA STUDENCI UNIWERSYTETÓW !!
STYPENDIA

 
Fundacja Dziedzictwa Polskiego w Kanadzie doskonale zdaje sobie sprawę z trudności finansowych, z jakimi borykają się studenci z powodu długotrwałej pandemii.

Mając to na uwadze, Dyrektorzy Fundacji, we współpracy z Kongresem Polonii Kanadyjskiej-Okręg Ottawa i Federacją Polek w Kanadzie, Ogniwo #8 oraz hojnemu wsparciu finansowemu Polonii w Ottawie, stworzyli PIĘĆ stypendiów o wartości $1,500.

Zapraszamy wszystkich studentów uniwersyteckich do przeglądnięcia informacji i do wypełnienia formularzy na stronie internetowej Fundacji: www.phfweb.ca

Prosimy upewnić się, że spełniacie kryteria stypendium. Prosimy nie wysyłać podania e-mailem. Podanie należy wysłać pocztą na adres podany w formularzu przed upływem terminu do 31 sierpnia 2021 r.

W przypadku pytań można skorzystać z adresu e-mailowego: fundacja.phf@gmail.com

Aby dotrzeć do jak największej liczby studentów, prosimy o rozpowszechnienie tych informacji.

ATTENTION UNIVERSITY STUDENTS!!
SCHOLARSHIPS


The Polish Heritage Foundation of Canada is well aware of the financial struggles that university students are finding due to the lengthy pandemic.

With this top of mind, Directors of the Foundation, in partnership with the Canadian Polish Congress-Ottawa District and Polish-Canadian Women’s Federation, Branch #8, and the generous financial support of the Polish Community in Ottawa, have created FIVE scholarships, each worth $1,500.

We invite all university students to view information and access application forms on the Foundation website:  www.phfweb.ca

Please ensure that you meet the criteria of the scholarship. Do not send your application by e-mail. An application must be forwarded using Canada Post and sent to the address on the application form by the deadline date of August 31, 2021.

If you have any questions, you may use the following e-mail address: 
fundacja.phf@gmail.com

In order to reach as many university students as possible, please forward and share this information.

Maria M.
W pewnym małym miasteczku...

Rozważania o prawdzie

Ulica o nazwie Potrójna, należała do jednych z najbardziej nieciekawych ulic małego miasteczka. Nie była ani potrójna, ani podwójna, tylko zwyczajnie pojedyncza. Wąska i pełna zakrętów. Po jednej stronie ulicy znajdował się park, po drugiej ciąg jednopiętrowych domów, przyklejonych do siebie i różniących się tylko numerami lub niewiele znaczącymi detalami. Domy od ulicy oddzielał betonowy chodnik i niewielki ogródek. Na wiosnę zwykle kwitły w nim bratki a jesienią astry. Za domami nieco większy ogród pozwalał mieszkańcom na posadzenie kilku drzew owocowych i uprawę warzyw na grządkach.

Z niewiadomego powodu numery domów były tylko nieparzyste. Jest prawdopodobne, że administrator miasteczka pozostałe numery zarezerwował do innych celów.

W domu pod numerem pięć mieszkało małżeństwo z córką. Dziewczynka uczęszczała do pobliskiej szkoły. Uczyła się dobrze i brała lekcje gry na pianinie. Dom pod numerem trzy zajmowała Starsza Kobieta. Sąsiedzi utrzymywali dość bliskie stosunki, czerpiąc z tego obopólne korzyści. Starsza Kobieta czasami potrzebowała pomocy w pracach dookoła domu, a za to od czasu do czasu opiekowała się Dziewczynką, gdy rodzice szli do kina lub do znajomych na późniejszą kolację.

Pomiędzy Starszą Kobietą a Dziewczynką nawiązała się pewnego rodzaju przyjaźń. Mimo ogromnej różnicy wieku rozumiały się dobrze, miały podobne zainteresowania i opinie na niektóre codzienne sprawy. Starsza Kobieta nie pracowała już od jakiegoś czasu. Duża część jej kariery zawodowej była związana ze szkolnictwem. Będąc bardziej precyzyjnym, jak lubiła to określać Dziewczynka, przez wiele lat pracowała jako nauczycielka. Bardzo lubiła pracę z dziećmi i często z sentymentem opowiadała Dziewczynce o swoich doświadczeniach. Przenosiło to Starszą Kobietę w pierwszej kolejności w przeszłość do jej lat dziecięcych, a następnie do etapu jej życia, gdy stojąc przed dziećmi w klasie szkolnej, brała w dłonie ich wyobrażenia o rzeczywistości i formowała je jak potrafiła najlepiej. Zdając sobie sprawę, że jej słowa mogą, choć niekoniecznie muszą, pozostać z nimi na długi czas. Możliwe, że przez ich pryzmat będą interpretować przeszłość, podglądać teraźniejszość i planować przyszłość. W krótkim czasie rozpoznała ich talenty, zarysy przyszłych osobowości i braki w możliwościach. W zależności od tego zaczęła je wyposażać w tarcze, przyłbice, ale też jedwabne rękawiczki jako narzędzia niezbędne do znalezienia pozycji w przyszłym życiu.

Pod wpływem spotkań z Dziewczynką fragmenty wspomnień ukryte głęboko w jej pamięci zaczęły formować łańcuch mocno powiązanych ogniw. Po raz kolejny odczuła jak duże znaczenie mogą mieć jej poglądy na kształtowanie się postępowania Dziewczynki. Jak głęboko, jeśli w ogóle, powinna mieć wpływ na to dziecko?

Mijały kolejne spotkania pomiędzy Starszą Kobietą a Dziewczynką, odmierzając w ten sposób, na początku tylko tygodnie, a potem miesiące ich znajomości. Każda z nich odczuwała wartość lub znaczenie spotkań, które czasami przekształcały się w momenty celebracji wspólnie spędzonego czasu. Rozmowy ich dotyczyły nie tylko tego co wydarzyło się w szkole, wspomnień z czasów dzieciństwa Starszej Kobiety, ale również ocierały się o znajomość gier komputerowych. Przemieszczanie się pomiędzy przeszłością a teraźniejszością było dla nich, jak podróże w czasie, z możliwością pozostania w tym samym miejscu.

Zbliżała się jesień. Dziewczynka jak zwykle, po skończeniu zajęć szkolnych, w drodze do domu, zatrzymała się u Starszej Kobiety. Tym razem miała dla niej schowany w plecaku własnoręcznie zrobiony prezent.

- Czy miałaś udany dzień dzisiaj w szkole? – zapytała Starsza Kobieta, zanim Dziewczynka zdjęła kurtkę.

- Tak – odpowiedziała Dziewczynka – chociaż właściwie nic specjalnie interesującego się nie wydarzyło.

- A czy zjadłaś drugie śniadanie?

- Oczywiście, że tak, przecież wiem, że mama stara się zawsze przygotować to co lubię – odpowiedziała z uśmiechem.

W pośpiechu zdjęła kurtkę, czapkę i buty i schyliła się w stronę plecaka stojącego na podłodze. Zanurzyła rękę w jego wnętrznościach i powoli zaczęła wysuwać z nich kolorowy pas wełny. Niespodzianka, nad którą pracowała od kilku tygodni, przybrała formę ciepłego szalika. Podała Starszej Kobiecie jeden jego koniec i obie gwałtownie za niego pociągnęły. Zaczepione o koniec szalika plastikowe pudełko upadło na podłogę. Starannie pokrojone warzywa i owoce rozsypały się niespodziewanie a spoza na półuchylonego wieka wystawała napoczęta kanapka. Dziewczynka z zakłopotaniem popatrzyła na Starszą Kobietę.

- Chodź, porozmawiamy – powiedziała Starsza Kobieta zapraszając ją gestem, żeby usiadła przy niej.

- Posłuchaj, na początku naszej znajomości założyłam, że kłamstwo nie stanie pomiędzy nami. Nie zdawałam sobie sprawy, że naturalne objawienie prawdy może być ponad twoje możliwości. Za dużo od ciebie oczekiwałam, wierząc, że jeśli ja mogę tego dokonać, ty też możesz. Dziś przestraszyłam się, że stan całkowitego zaufania do ciebie zostanie mi odebrany, że nasza znajomość nie będzie już taka sama a uczucie zawodu przysłoni mi radość naszych spotkań. Zapomniałam, że poprzez popełnianie błędów uczymy się jak ich unikać w przyszłości. Następnym razem miej odwagę powiedzieć mi prawdę, nawet jeśli będzie ona przykra lub z trudnością będziesz musiała ją sformułować. Poczujesz tą samą, głęboką ulgę jaką odczuwamy, gdy po dłuższym zanurzeniu się pod wodą ponownie możemy zaczerpnąć powietrza.

Dziewczynka rozpłakała się żałośnie, opuściła nisko głowę i skurczyła się w sobie.

- Nie jestem dobrą osobą – powiedziała.

- To nie jest właściwa postawa – odpowiedziała Starsza Kobieta - wyprostuj się, podnieś wysoko głowę, zastanów się co możesz zrobić, żeby nie powtórzyć tego co się stało. Daj z siebie co możesz najlepszego. Nawet jeśli potkniesz się jeszcze kilka razy, na pewno dotrzymasz obietnicy złożonej samej sobie a w rezultacie i dla innych.

Twarz Dziewczynki rozjaśnił uśmiech.

- Obiecuję - szepnęła cicho.

Starsza Kobieta objęła ją ramieniem i delikatnie przytuliła do siebie. Wzajemne zrozumienie i zaufanie zespoiło je w tym momencie.

Czas zmieniał sezony jeden po drugim. Po długiej i uciążliwej zimie nadeszła wiosna. Nareszcie można było schować głęboko do szafy ciepłe płaszcze, rękawiczki i czapki. Starsza Kobieta złożyła starannie szalik zrobiony przez Dziewczynkę i położyła go szuflady w komodzie. Wraz z poprawą pogody wybierała się na dłuższe i dłuższe spacery. Dziewczynka czasami jej towarzyszyła, ale również odwiedzała Kobietę w domu. Od czasu do czasu spożywały wspólnie posiłki. Najczęściej przygotowywała je Starsza Kobieta, ale uprzątanie naczyń ze stołu należało do obowiązków Dziewczynki. Tego tygodnia, w sobotę, rodzice Dziewczynki byli zaproszeni do znajomych. Poprosili Starszą Kobietę o spędzenie kilku godzin z córką.

Starsza Kobieta przygotowała zupę dla nich obu. Rozmowa podczas posiłku dotyczyła filmu jaki Dziewczynka obejrzała na początku tygodnia w szkole. Główną postacią filmu był naukowiec, pracujący nad recepturą idealnego syropu od kaszlu. Osoba bezwzględna i dążąca za wszelką cenę do osiągnięcia celu. Używająca metod podstępnych i nieuczciwych. W wyniku niespodziewanych wydarzeń, prowadzących do utraty całego dorobku prac naukowych, bohater zmienił swoje postępowanie, zdając sobie sprawę, że doprowadziło go do katastrofy nie tylko profesjonalnej, ale i osobistej.

Po skończonym posiłku dziewczynka oznajmiła nagle, że musi natychmiast wrócić do domu, gdyż zapomniała o bardzo ważnym zadaniu domowym, które powinno być gotowe na poniedziałek, a jego przygotowanie będzie wymagało wiele czasu. Chociaż nie było to zgodne z utartym postępowaniem, Starsza Kobieta ani nie wyraziła zdziwienia, ani nie zadała żadnych pytań. Pożegnały się jak zwykle i Dziewczynka poszła do domu. Zbierając ze stołu naczynia Starsza Kobieta zamyśliła się głęboko. Nie czuła się zawiedziona postępowaniem dziecka, ale miała poczucie, że…

W tym momencie usłyszała pukanie do drzwi wejściowych. Przez boczną szybę zobaczyła Dziewczynkę.

- Czy mogę wejść? – zapytała.

- Ależ oczywiście – odpowiedziała Starsza Kobieta, otwierając szerzej drzwi.

- Nie powiedziałam prawdy – zaczęła rozmowę Dziewczynka. Nie musiałam wrócić do domu natychmiast z powodu zadania domowego. Byłam umówiona z koleżanką i gdybym pomogła przy sprzątaniu ze stołu, na pewno bym się spóźniła. Nie wiedziałam, jak mam o tym powiedzieć. Mogłam się z nią umówić na późniejszą godzinę, ale rodzice nie bardzo ją lubią, więc skorzystałam z ich nieobecności. Jest mi przykro, nie powinnam tak postąpić.

- Przecież się nie gniewam – odpowiedziała Starsza Kobieta – doceniam, że przyszłaś mi to wyjaśnić. Czy pamiętasz, jak powiedziałam, że zanim dotrzesz do celu prawdomówności, możesz się potknąć kilka razy?

Widzisz, prawdę można rozumieć na kilka sposobów. Istnieje, jak niektórzy to nazywają, prawda obiektywna, co inni odrzucają twierdząc, że co dla mnie jest prawdą jest prawdziwe dla mnie, co dla ciebie jest prawdą jest prawdziwe dla ciebie. A więc prawda może być relatywna, ja mogę stwierdzić, że 1 + 1 = 2 a ty, że 1 + 1 = 3. Oczywiście jest to stwierdzenie absurdalne, gdyż niektóre rzeczy są prawdą dla wszystkich. Weźmy na przykład przyciąganie ziemskie. Wiesz dobrze, że gdy skoczysz z pewniej wysokości, spadniesz na ziemię. Mówiąc, że przyciąganie ziemskie nie istnieje, lub nie przyjmując tego faktu do wiadomości, nie można zmienić rzeczywistości. I to jest prawda obiektywna, dla wszystkich i wszędzie.

Niektórzy zadają sobie pytania:

Jakie miejsce ma prawda w moim życiu?

Czy jestem skłonny powiedzieć prawdę, nawet ponosząc ogromną cenę osobistą?

Czy jestem w stanie, uznać prawdę, nawet jeśli nie jestem w stanie żyć zgodnie z nią?

Nawet jeśli nie możemy dokonać czegoś co jest dobre, nawet jeśli dobrowolnie i z negatywnymi intencjami dokonujemy wyboru, żeby postąpić źle, powinniśmy nadal uznać co jest dobre i prawdziwe, niż próbować uzasadniać nasze postępowanie. Jest łatwo wpaść w pułapkę myślenia, że ponieważ nie możemy żyć zgodnie z prawdą, należy ją negować a co gorsze atakować. Ponadto jest bezpośrednia zależność pomiędzy prawdą a poczuciem szczęścia. Prawda prowadzi do szczęśliwości, kłamstwo czyni nas nieszczęśliwym.

Oczywiście w rezultacie prawda zwycięży, ale w międzyczasie nasza niechęć zaakceptowania prawdy, będzie kosztowała wiele ludzkiego cierpienia.

Dziewczynka słuchała w milczeniu, nie przerywając Starszej Kobiecie.

- Skąd wiesz to wszystko? – zapytała ją, gdy zapadło pomiędzy nimi milczenie.

- Życie nauczyło mnie słuchać uważnie tego co mają do powiedzenia inni, nie tylko wysoce wykształceni, nie tylko elokwentni, nie tylko ci hałaśliwi, nie tylko słowami, ale nie mówiąc nic. Każdy w tym temacie ma coś do powiedzenia, niesie swoją wizję prawdy.

- A jakie miejsce ma prawda w twoim życiu?

W pewnym mieście, są ulice podobne do tej opisanej w opowiadaniu, wąskie i kręte. Spacerując po nich w wyobraźni, słucham szeptów pokoleń, zamieszkujących w małych domach, ciasno przylegających do siebie. Tym razem dane mi było wysłuchanie opowieści o prawdzie. Moje rozważania na ten temat, zostały dostosowane do potrzeb i treści opowiadania, bowiem pojęcie prawdy, mówienie o prawdzie oraz próby jej zdefiniowania towarzyszą ludzkości od dawna. Jest to również obraz bardzo bliskiego mi dziecka zmagającego się z odkrywaniem natury prawdy.


Maria M.
mariam7@mail.com


W poprzednim wydaniu Komunikatów Ottawskich zamieszczona była pierwsza część bardzo skróconych wspomnień pana Janusza Charczuka. Zapoznałem się z dłuższą wersją jego opowiadań z roku 2006, zamieszczoną w archiwum "Lechii" Gdańsk. Stwierdziłem, że warto byłoby przedstawić tę wersję. Po dłuższej rozmowie z p. Januszem zgodził się na jej opublikowanie. W związku z tym, niektóre informacje w dzisiejszym odcinku mogą być powtórzeniem pierwszych wspomnień opublikowanych 28 maja 2021. Było tam o zwycięskim meczu z "Legią". Dziś dowiemy się, co pomogło piłkarzom "Lechii" w wygraniu tego meczu 

Gdzie są chłopcy z tamtych lat...
     Janusz Charczuk       
„Biografia z ołówkiem, szkicownikiem i piłką pod pachą"
Ustka, Słupsk, Gdańsk, Toronto

Ziemia odzyskana

Pierwsza piłka
Urodziłem się 20 lutego 1941 roku w Sokalu k. Lwowa. Przed wojną było to niewielkie powiatowe miasteczko, około 80 km na północ od Lwowa, malowniczo położone (wiem z opowieści rodziców) nad rzeką Bug. W czasie wojny prawostronna część Sokala była okupowana przez Rosjan, a lewobrzeżna część - tzw. Zaburze - przez Niemców. Moi rodzice mieszkali na Zaburzu, tam był nasz dom rodzinny. Okres okupacji spędziłem z rodzicami we Lwowie. W czasie tej wojennej i powojennej wędrówki dotarliśmy na tzw. Ziemie Odzyskane, najpierw do Słupska, a później (marzec 1947 r.) do Ustki. W tym mieście, w 1948 roku zacząłem uczęszczać do szkoły podstawowej (jedynej wtedy). Tam właśnie po raz pierwszy zacząłem kopać piłkę, tzw. "tenisówkę", czyli piłkę, którą grało się w tenisa. Graliśmy na boisku koło szkoły, które służyło do gry w dwa ognie - takie klepisko.

Pamiętam doskonale jak mniej więcej w tym samym czasie rodzice zapisali mnie na lekcje gry na pianinie u miejscowego organisty. Mniej więcej po pół roku "znęcania się" nad tym instrumentem, poszedłem do mojego taty i oznajmiłem, że zamiast grać na pianinie, wolę grać w piłkę. Ojciec bez długiego zastanawiania się powiedział: "dobrze, graj w piłkę". W tym samym również czasie byłem z moją mamą na wakacjach na wsi, w okolicy Bytowa. Przyjechał do nas mój tata i przywiózł mi najprawdziwszą, skórzaną piłkę. Rozmiarem była trochę mniejsza od normalnej piłki, ale z prawdziwą gumową dętką, którą należało najpierw napompować, następnie tzw. "cycek" zawiązać i schować do skórzanego pokrycia piłki i zasznurować skórzaną powłokę piłki. Do dziś pamiętam żółtawo-brązowy kolor tej piłki i ten niepowtarzalny zapach wyprawionej skóry. Nikt już nie wspominał o pianinie.

Hokejówki

W Ustce w tym czasie były dwa kluby: Stal i Korab. Zapisałem się do Stali (klub przy usteckiej stoczni). Pierwsza drużyna piłkarska Stali grała wówczas w C-klasie. Oczywiście żaden klub w Ustce nie posiadał trenera. Trening polegał na strzelaniu na bramkę z granicy pola bramkowego i później gry na dwie bramki. Zacząłem grać w juniorach Stali, a po 2 latach awansowałem do drużyny seniorów. Miałem wtedy niecałe 14 lat. Latem grałem w piłkę, a zimą jeździłem na łyżwach i grałem w tenisa stołowego. W tych ostatnich dyscyplinach również miałem niemałe sukcesy. Na zawodach powiatowych szkół podstawowych w Słupsku zdobyłem pierwsze miejsce i w nagrodę dostałem prawdziwe łyżwy hokejowe z butami. Tylko ja w Ustce mogłem poszczycić się takim sprzętem. W tym czasie byłem też mistrzem Ustki w tenisie stołowym. W Ustce nastąpiło połączenie dwóch klubów w jeden klub pod nazwę Korab. Klub ten występował w B-klasie ówczesnego województwa koszalińskiego. Załapałem się do pierwszego zespołu. Awansowaliśmy do A-klasy. Natomiast ja zostałem powołany do reprezentacji województwa koszalińskiego seniorów, co było moim osobistym sukcesem. W 1957 roku po raz pierwszy z tą reprezentacją wyjechałem za granicę, na Litwę.

Transfer do Czarnych
W tym czasie uczęszczałem już do Liceum Ogólnokształcącego w Słupsku, ponieważ w Ustce nie było szkoły średniej. Pewnego dnia Dyrektor mojego ogólniaka, prof. Wilczewski zawołał mnie do swojego gabinetu i zapytał "czy chcę grać w piłkę?" Odpowiedziałem, że tak. Wtedy postawił mi ultimatum, jeśli chcę grać w piłkę, to tylko w Czarnych Słupsk (ówczesna III liga). Powiedziałem: "ale ja mieszkam w Ustce i codziennie dojeżdżam do Słupska z Ustki pociągiem i po szkole też wracam pociągiem do domu. W tym układzie będzie mi trudno uczestniczyć w treningach z zespołem Czarnych". Pan dyrektor powiedział, że to też przewidział i powiedział mi, że nasza szkoła posiada w Słupsku internat i nie ma problemu, abym w nim zamieszkał. Wiedziałem, że dyrektor jest wielkim kibicem Czarnych i nie ustąpi. Rzeczywiście, jeśli chcę grać w piłkę, to muszę grać w Czarnych Słupsk. I tak w dziesiątej i jedenastej klasie (do matury w 1959 r.) byłem zawodnikiem Czarnych.

Angaż do Lechii

W międzyczasie zaczęły się u mnie kształtować poglądy na temat, co chcę robić po zdaniu matury. Jako 18-letni chłopak z Ustki wymarzyłem sobie ni mniej ni więcej, że będę grać w piłkę w I-ligowej drużynie piłkarskiej i w tym samym czasie będę studiował architekturę. Po zakończeniu kariery piłkarskiej chciałem zostać architektem. A więc wziąłem namiary na Gdańsk. Poszedłem do Lechii, ale tam nikt na mnie nie czekał z otwartymi rekami. Był to rok 1959, jesień. Zagrałem parę meczów w rezerwach i na tym sie skończyło. Na architekturę w tym roku też nie zdawałem. Tak więc nie wiele z moich zamiarów zostało zrealizowanych. Postanowiłem, że mimo wszystko będę grał w pierwszej lidze. Zacząłem ostro trenować zimą na hali, w szerokiej kadrze Lechii. Kadrę Lechii w tym czasie stanowili: Heniek Gronowski i Stasiu Uścinowicz (bramkarze), Hubert Kusz, Roman Korynt, Czesiek Lenc, Władek Musiał, Jurek Kaleta, Rysiek Szyndler, Jurek Czubala, Czesiek Nowicki, Roman Rogocz, Heniek Wieczorkowski, Bogdan Adamczyk oraz Jurek Apolewicz.Trenerem pierwszej drużyny był Henryk Serafin.

Pierwszoligowy debiut

Trener Serafin sprowadził do Lechii swoich byłych podopiecznych: Antosa, Dobosza i Krzysiaka (wszyscy z woj. kieleckiego) z którymi wszyscy wiązali duże nadzieje. Lechia sprowadziła też dwóch piłkarzy ze śląska, którzy mieli stanowić "tajną broń". Niestety nazwisk tych dwóch nie pamiętam. Załapałem się z tym towarzystwem na swój pierwszy prawdziwy obóz piłkarski (zimowy) do Polanicy. Była to chyba połowa lutego. Ciężka praca, dwa razy dziennie, często po kolana w śniegu. Bardzo mi się to podobało. Po pierwszym tygodniu, trener miał dwóch pretendentów do gry na pozycji środkowego napastnika: Rogocza i Charczuka. Zazwyczaj w sparingach Roman występował w pierwszej połowie, a ja po przerwie. Wyglądało na to, że byłem w kadrze pierwszego zespołu.

Po obozie Lechia jechała do NRD na parę meczów kontrolnych, a stamtąd na pierwszy mecz ligowy do Zabrza z Górnikiem. Wszystko zaczęło się kształtować po mojej myśli. Aż tu klops. Na kilka dni przed wyjazdem do NRD spóźniam się parę minut na capstrzyk (cisza nocna). Za kare nie jadę do NRD, wracam do Gdańska z tymi którzy nie załapali się do pierwszego zespołu. Ale w Gdańsku ostro trenuję razem z Romanem Koryntem, który też nie pojechał na mecze kontrolne. Do klubu przychodzi telegram z NRD, że mamy obaj stawić się w hotelu w Zabrzu na mecz z Górnikiem. A jednak. 13 marca 1960, mój debiut w pierwszej lidze.

Rozmowa z Jakubem Smugiem

Dziś (marzec 2006 - przyp.red.) zatelefonowałem do Pana Jakuba Smuga. Złożyłem Dostojnemu Jubilatowi spóźnione, ale najserdeczniejsze życzenia urodzinowe. Dziewięćdziesiąt dwa lata! Najstarszy żyjący piłkarz Lechii. Historia klubu. Rozmowa była dla obu z nas bardzo wzruszająca. Pan Jakub był wyraźnie zaskoczony. Nie spodziewał się telefonu ode mnie, nie spodziewał się telefonu z Kanady. Myślał że dzwonię z Gdańska. Powiedział mi, że doskonale mnie pamięta, moje nazwisko. Wspomniał, że nawet kiedyś rozmawiał na mój temat z pułkownikiem Oleszkiewiczem, ówczesnym Kierownikiem Studium Wojskowego na Politechnice Gdańskiej. Nie pamięta już tylko mojej twarzy. Panie Januszu, to było tak dawno - powiedział. Tak Panie Jakubie, to było dawno. 13 marca minęło 46 lat od mojego debiutu w barwach Lechii. Obiecałem Panu Jakubowi, że być może odwiedzę Go w tym roku w Gdańsku. Projektuję i maluję ikonę krzyża dla Kaplicy Królewskiej w Gdańsku. Uroczyste otwarcie Kaplicy ma się odbyć w tym roku, a więc być może i ja przyjadę z krzyżem.

Mieszkanie zamiast akademika

Mój związek z Lechią przypomina mi trochę Pana Smuga. Za przyjście do Lechii, za podpisanie zgłoszenia do klubu nie dostałem ani złotówki. Czarni Słupsk też nie dostali żadnych pieniędzy, ani żadnego sprzętu. Wtedy prawdopodobnie ja sam bym jeszcze dopłacił, abym tylko mógł grać w Lechii, w pierwszoligowej drużynie. A wiem, że nie zawsze tak było. Byli tacy którzy za przyjście do Lechii najpierw dostawali mieszkanie, po to żeby nigdy nie załapać się do pierwszego zespołu. Na początku mieszkałem w akademiku. Na pierwszym roku mieszkało nas pięciu w niewielkim pokoju, w akademiku nr 17., przy ulicy Konrada Leczkowa. Dostałem kawalerkę dopiero kiedy miałem już stałe miejsce w drużynie, kiedy miałem już tzw. "nazwisko". (Lechia dowiedziała się od Zygi Gadeckiego, że Legia Warszawa jest mną zainteresowana). To przyspieszyło decyzję na lokum.

Z kaszanką na Legię

...czyli o tym, jak kaszanka pomogła w zwycięstwie nad Legią w Warszawie.
Herbatka u Antka

W ten sposób związałem się z Lechią na dobre i na złe. Obecnie, gdy spojrzę na wszystko z perspektywy czasu, widzę, że tych dobrych momentów było zdecydowanie więcej. Nigdy nie przyszło mi do głowy, aby zmieniać barwy. Od pamiętnej chwili, kiedy 13 marca 1960 roku po raz pierwszy założyłem barwy biało-zielone, noszę je do dziś. Ten klub, ten stadion, ta drużyna miała i ma w dalszym ciągu coś magicznego, coś co trudno wytłumaczyć. Podobne skojarzenia występują kiedy człowiek, będąc już w dojrzałym wieku, z rozrzewnieniem wspomina dom rodzinny. Lata dziecięce, a potem młodzieńcze i te dorosłe - górne i czasami durne. Lechia była moją zastępczą rodziną. Niezwykłym sentymentem darzę ten stadion, budynek klubowy, szatnię pierwszej drużyny, pracowników klubu, działaczy, trenerów, no i oczywiście moich kolegów z drużyny. Prawie 10 lat mojego życia (w pełnym tego słowa znaczeniu) wiąże się z Lechią.

Nigdzie mi już później herbata tak dobrze nie smakowała, jak ta którą przyrządzał po treningu czy po meczu gospodarz stadionu pan Antoś Kaptowaniec. Pan Antoś mieszkał z małżonką w malutkim mieszkanku pod trybunami. Od czasu do czasu Wicher (Heniek Wieczorkowski) albo jakiś inny dowcipniś pytał się: Antoś, gdzie są moje skarpety, czy nie zaparzyłeś nam herbaty z moich skarpet? Antoś, z czyich skarpet dzisiaj parzyłeś herbatę? Wtedy Pan Antoni się pienił. Ale na krótko. Większość kadry pierwszej drużyny była z Panem Antosiem na "ty", mimo że Pan Antoni już wtedy miał może 70 lat, chociaż wyglądał na dużo więcej. Wspaniały facet, oddany Lechii i wielce zasłużony.

Węgierskie kłopoty

Po trenerze Serafinie obowiązki trenera pierwszej drużyny objął trener Piotr Nierychło ("Piter"). Nawet nieźle nam wówczas szło. Niektórzy z moich starszych kolegów z drużyny byli z trenerem na "ty", ale wielu nie zawsze zgadzało się z jego decyzjami. Jednak ciężka i przewlekła choroba stawów spowodowała ustąpienie trenera Nierychły ze stanowiska. Wówczas jego miejsce zajął nowy trener Lajos Szolar pochodzący z Węgier, przed nami trenujący Ruch Chorzów, z którym, jeśli się nie mylę, zdobył Mistrzostwo Polski.

Zaczęła się ciężka praca. Są dni, kiedy trenujemy 2 razy dziennie. Niektórzy starsi koledzy nie wytrzymują i w niedługim czasie klub organizuje im pożegnanie. Ja jestem na II roku Politechniki Gdańskiej, na wydziale architektury. Dużo zajęć, wykłady, ćwiczenia, kolokwia, egzaminy. Stosunki z trenerem układają mi się poprawnie, ale nie zbyt ciepło. Oprócz mnie w drużynie jest jeszcze jeden student, Staszek Uścinowicz, który jest już na IV roku politechniki. Stasiu jest naszym pierwszym bramkarzem, ponieważ Heniek Gronowski wyjechał "za chlebem" do polonijnego klubu w Australii. Wcześniej zrobił to Jurek Czubała (lekarz stomatolog).


Czasami miałem kłopoty z pogodzeniem moich zajęć na Politechnice z treningami, zwłaszcza kiedy trening odbywał się 2 razy dziennie. Próbowałem to uzupełniać na treningach w rezerwach (III liga). Trener Szolar był tym jednak wyraźnie niezadowolony. Wiele razy słyszałem komentarze łamaną polszczyzna, typu: "ja jestem zagraniczny trener, ja potrzebuję piłkarzy, a nie studentów". Komentarze powtarzały się zazwyczaj po naszym słabszym meczu (niekoniecznie moim). Te jego komentarze doszły w końcu do któregoś z naszych prezesów, prawdopodobnie do Dyrektora Gdańskiego Zjednoczenia Budownictwa inż. Michała Jarząbkiewicza, wielkiego przyjaciela piłkarzy, a mojego mentora. Jak się później dowiedziałem trener Szolar został wezwany "na dywanik". Trener dowiedział się, że Lechia zawsze przygarniała studentów, szczyciła się nimi i dlatego stanowi swego rodzaju ewenement w polskim światku piłkarskim. Dyrektor Jarząbkiewicz powiedział trenerowi, że nie widzi powodu, aby ten stan rzeczy zmieniać. Komentarze się skończyły, a ja w niektóre dni miałem indywidualny cykl treningowy.

Kaszanka po treningu


Pieniędzy w Lechii nigdy nie było za dużo. Z racji przynależności do Federacji Budowlanych byliśmy zawsze jednym z najbiedniejszych klubów. Pamiętam obóz letni przed rundą jesienną w Pucku. Jak już wcześniej powiedziałem trener Szolar nas nie oszczędzał. Byliśmy zakwaterowani w prywatnym domku jednorodzinnym (bodajże u burmistrza Pucka), cała kadra zespołu zajmowała chyba 3 pokoje, w związku z czym było dość ciasno. Stołowaliśmy się w jednej z restauracji na rynku. Dwa razy dziennie trening, często na plaży, na wydmach. Gonitwa taka, że człowiekowi robiło się ciemno w oczach. I po tych interwałach byliśmy bardzo głodni. Nie zapomnę, jak z moim serdecznym przyjacielem Czesiem Nowickim wstępowaliśmy do miejscowego rzeźnika i kupowaliśmy sobie kaszankę, bo nic innego w sklepie nie było, a przecież trzeba było coś dojeść. Takie to były czasy.


Legia na kolanach

Przed nami był pierwszy mecz w rundzie, na wyjeździe z Legią Warszawa. Legia w tym czasie naszpikowana była reprezentantami Polski: Foltyn w bramce, Masheli, Grzybowski, Woźniak, Strzykalski, Zientara, Brychczy, Błażejewski i inni. Nikt się nie pytał kto wygra, pytali się tylko, ile Legia wygra. Parę dni przed meczem z nami Legia wygrała z bułgarską drużyną Botew 7:3. Jedziemy do Warszawy po pamiętnym obozie w Pucku i nie ma co ukrywać - mamy wielki respekt dla przeciwników. Wybiegamy na boisko w składzie: Uścinowicz w bramce, Łukasik, Korynt, Lenc, Szyndler, Musiał, Gadecki, Apolewicz, Charczuk, Nowicki, Wieczorkowski. Rozpoczynamy ostrożnie, ale z biegiem czasu zaczynamy sobie poczynać coraz śmielej. Nasi skrzydłowi sieją dużo zamieszania pod bramka wojskowych. Jednak, jak na razie jest ciągle 0:0. Nasz mecz transmituje TVP.


   Foto: Czesław Nowicki, pomocnik

     (ur. 16.09.1932, zm. 5.09.2002)

W pewnym momencie przeprowadzamy akcję środkiem boiska. Wychodzę na wolne pole, dostaję piłkę chyba od Czesia Nowickiego, ogrywam Zientarę, stopera Legii. Grzybowski szarżuje w moim kierunku, kątem oka z lewej strony widzę Jurka Apolewicza, który jest w idealnej dla mnie pozycji, aby zagrać z nim na "klepkę". W momencie kiedy "Grzyb" mnie atakuje, w pełnym biegu zagrywam do "Apka" na klepkę. Apolewicz odgrywa mi już za Grzybowskim, który zostaje daleko w tyle, a ja jestem sam na sam ze Staszkiem Foltynem, który w międzyczasie wybiegł z bramki, aby skrócić mi kąt. Foltyn robi zwód w prawo i opiera się na prawej nodze, a ja strzelam nie za mocno obok jego lewej nogi. Foltyn rozpaczliwie patrzy jak piłka wpada do jego bramki.

A ja ręce w górę i bardzo cieszę się bramki. Zupełnie jak uczą w podręcznikach piłkarskich albo na piłkarskich filmach szkoleniowych. To była piękna bramka, może moja najpiękniejsza. W pewnym momencie konsternacja, bo widzę jak po mojej bramce na trybunie jakaś sylwetka wyższego wojskowego wstrzeliła w górę z rękoma uniesionymi. Rozpoznaję mojego dowódcę, kierownika Studium Wojskowego przy Politechnice Gdańskiej płk. Oleszkiewicza. Był na jakiejś konferencji w M.O.N. i został na naszym meczu. Później tym samym pociągiem wracaliśmy razem do Gdańska. Ale wracam do meczu. Legia wyraźnie speszona, na głównej trybunie konsternacja, generałowie i pułkownicy zaczynają szemrać. Gwizdek sędziego i kończy się pierwsza połowa. Po przerwie spodziewamy się gwałtownych ataków Legii. Faktycznie Legia ruszyła, jednak my początkowo gramy na przetrzymanie i ostrożnie kontratakujemy. Gramy trochę w "dziada". Wygląda tak, jakby Legia przestała wierzyć, że może ten mecz wygrać, a nawet zremisować. Końcowy gwizdek, wygrywamy z Legią 1:0, u nich na Łazienkowskiej. Lechia sprawiła największą niespodziankę pierwszej kolejki ligowej! Rozegraliśmy naprawdę dobry mecz. Może kaszanka z Pucka pomogła?


W następnym odcinku: Kto stanowił Trybunę Główną stadionu Lechii i jak został uratowany honor Układu Warszawskiego, oraz
jakie "ksywki" nosili piłkarze i dlaczego dyrektor Lechii zamierzał kupić wędkę.


c.d.n.

Janusz Charczuk
jancharczuk@gmail.com





Looking for your second dose?

Who can currently get the COVID-19 vaccine?



More information and booking available at the below link:
https://www.ottawapublichealth.ca/en/public-health-topics/covid-19-vaccine.aspx

Powyższa strona internetowa przetłumaczona na język polski (kliknij na link):
UWAGA: Tłumaczenie może nie działać w niektórych przeglądarkach internetu. Działanie sprawdzone w Google Chrome i Firefox.
https://www.ottawapublichealth.ca/en/public-health-topics/covid-19-vaccine.aspx  - w języku polskim



Trzy etapy "otwierania" Ontario:
https://news.ontario.ca/en/backgrounder/1000159/roadmap-to-reopen

Planowane łagodzenie restrykcji ma się rozpocząć 14 czerwca 2021, w odstępach 3-tygodniowych (co 21 dni). Ostatnio premier Ontario Doug Ford przebąkiwał, że pierwszy etap otwarcia może nastąpić kilka dni wcześniej, ale powrót do szkół planowany jest dopiero we wrześniu (
Remote Learning to Continue across Ontario for the Remainder of School Year ).

Poniżej przykłady niektórych złagodzeń w pierwszym etapie, planowanym od 14 czerwca 2021 do 5 lipca 2021. Na fryzjera (w ramach personal care) musimy czekać do 5 lipca.

  • Outdoor gatherings up to 10 people;
  • Outdoor dining up to 4 people per table;
  • Outdoor fitness classes, personal training and sports training up to 10 people;
  • Essential retail at 25 per cent capacity and can sell all goods (including discount and big box);
  • Non-essential retail at 15 per cent capacity;
  • Retail stores in malls closed unless the stores have a street facing entrance;
  • Outdoor religious services, rites and ceremonies with capacity limited to permit 2 metres’ physical distancing;
  • Indoor religious services - no change, still max. 10 people.
  • Horse racing and motor speedways without spectators;
  • Outdoor horse riding;
  • Outdoor pools and wading pools with capacity limited to permit 2 metres’ physical distancing;
  • Outdoor zoos, landmarks, historic sites, and botanical gardens with capacity limits;
  • Campsites, campgrounds and short-term rentals; and
  • Overnight camping at Ontario Parks.
Drugi etap otwarcia (5 do 26 lipca 2021):
  • Indoor religious services, rites or ceremony gatherings at 15 per cent capacity;
  • Personal care services where face coverings can be worn at all times with capacity limits;
  • Outdoor gatherings up to 25 people;
  • Indoor gatherings up to 5 people and other restrictions;
  • Outdoor dining up to 6 people per table;
  • Outdoor sports and leagues;
  • Overnight camps.
Trzeci etap (od 26 lipca 2021):
  • Indoor and outdoor religious services, rites or ceremony gatherings with capacity limited to permit 2 metres’ physical distancing.
Cały Plan Otwarcia dostępny tutaj:
https://news.ontario.ca/en/backgrounder/1000159/roadmap-to-reopen
 

Ambasada RP w Ottawie zaprasza
 
Zaproszenie Rok Lema: przegląd filmów online na podstawie twórczości Stanisława Lema;
Invitation - Lem 2021: Stanisław Lem on Film

Szanowni Państwo,

Z okazji setnej rocznicy urodzin Stanisława Lema (1921-2006), giganta polskiej literatury i światowego nurtu science-fiction, serdecznie zapraszamy na przegląd filmów na podstawie jego twórczości, dostępny online na terenie Kanady w dniach 4 czerwca - 1 lipca br. Przegląd filmowy prezentowany jest we współpracy Instytutu Polskiego w Nowym Jorku oraz Cinematheque Canada w Vancouver.

W programie m.in. dwie słynne ekranizacje „Solaris” w reż. A. Tarkowskiego i S. Soderbergha, adaptacje w reż. A. Wajdy, Braci Quay i in., a także dokument „Autor Solaris” B. Lankosza i krótkie metraże.

Więcej informacji o poszczególnych seansach, datach i dostępności biletów (wybrane pokazy bezpłatne) znajdziecie Państwo tutaj: https://thecinematheque.ca/series/lem-2021#nav

Serdecznie zapraszamy!


Ladies and Gentlemen,

To celebrate the centennial of the birth of Stanisław Lem (1921–2006), a giant of Polish literature, and of science-fiction writing worldwide, we kindly invite to a selection of Lem-inspired cinematic works available online across Canada June 4 - July 1, 2021. This series is presented by the Cinematheque Canada in Vancouver in partnership with  the Polish Cultural Institute New York.

The program includes two famous screen adaptations of "Solaris" by A. Tarkovsky and S. Soderbergh, productions directed by A. Wajda, the Quay Brothers, and others, as well as a biographical documentary "The Author of Solaris" by B. Lankosz and four shorts.

More information about screenings and dates, availability and pricing (selected screenings available for free):

http://thecinematheque.ca/series/lem-2021

Ambasada RP w Ottawie
443 Daly Avenue
Ottawa, Ontario K1N 6H3
Telefon: +1 (613) 789 0468, faks: +1 (613) 789 1218
https://www.gov.pl/web/kanada
 
Image


Izabela Delekta-Wicińska – Na stulecie urodzin



IZABELA DELEKTA-WICIŃSKA

NA STULECIE URODZIN
25 V 1921 – 25 V 2021

Aleksander Maciej Jabłoński

Bo Piękno na to jest by zachwycało do Pracy,
a Praca by się zmartwychwstało…


(C. K. Norwid
– ,,Promethidion”)

25 maja 2021 minęła setna rocznica urodzin wybitnej, krakowskiej artystki-malarki Izabeli (Izy) Delekty-Wicińskiej. Urodziła się w Wadowicach, gdzie Jej ojciec, wtedy młody oficer WP już po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej, został przeniesiony okresowo z Krakowa. Izabela urodziła się jako pierworodna córka Józefa i Olgi z Siemków Wicińskich. Młoda wtedy rodzina wkrótce przeniosła się do Krakowa. Józef był oficerem służby stałej 20 pułku piechoty Ziemi Krakowskiej. Olga, była nauczycielką, ale po narodzinach Izy poświęciła się całkowicie Jej opiece i wychowaniu potem dwóch córek: Izabeli i młodszej o dwa lata Bogusławy.

Iza swoje dzieciństwo i młodość spędziła w domu rodzinnym w Krakowie, gdzie ukończyła razem z siostrą Bogusią, znaną prywatną szkołę – Gimnazjum SS. Urszulanek. Od wczesnego dzieciństwa przejawiała duże zainteresowania artystyczne. Wzrastała w rodzinie wielopokoleniowej i bardzo wyczulonej na sztukę. Od młodości pięknie rysowała, malowała i nie rozstawała się ze swoim szkicownikiem. Z tych lat pochodzi portret Babci Laury po kądzieli, który wykonała pastelami w wieku 15 lat.

Nadchodziły najcięższe lata, lata wojny. Prawie wszyscy mężczyźni w rodzinie wyruszyli na wojnę. Iza przeżyła kilkakrotnie aresztowania najbliższych członków rodziny, wiadomości o ich śmierci w Katyniu, Oświęcimiu, na Zamku Lubelskim oraz na różnych polach bitew z okupantami. Iza razem z siostrą Bogusią, wzięły udział jako młode aktorki w pracach Krakowskiego Teatru Podziemnego Adama Mularczyka. Równocześnie trwała walka o przetrwanie i rodzina prowadzona wtedy przez Olgę przygarniała kolejne swoje siostry z dziećmi. W 1945 zmarła Babcia Laura.

Po wojnie Iza studiowała równolegle w Szkole Dramatycznej, gdzie uzyskała dyplom aktorski w 1950 i w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W ASP studiowała malarstwo w pracowniach Zbigniewa Pronaszki, Wojciecha Weissa i Wacława Taranczewskiego. Pod kierunkiem tego ostatniego wykonała swoją pracę dyplomową w 1952.  W tym czasie pobierała też przez sześć lat naukę śpiewu u prof. Bronisława Romaniszyna. Była zawsze aktywnym członkiem Związku Artystów Scen Polskich (ZASP) i Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych (TPSP) w Krakowie.

Przez całą karierę aktorską była związana z Teatrem Bagatela w Krakowie (znanym wcześniej jako Teatr Młodego Widza) gdzie pracowała przeszło 30 lat. W tym czasie grała w różnych sztukach i inscenizacjach, jak np. w ,,Balladynie” Słowackiego czy w wodewilu, ,,Jadzia wdowa”. Miała ponad 60 kreacji aktorskich na deskach teatralnych, występowała również w kilkunastu programach telewizyjnych i filmach fabularnych. Pomimo dużego zaangażowania w karierę artystyczną wychowała syna, Rafała, znanego dyrygenta i profesora Akademii Muzycznej w Krakowie. Jej mężem był Franciszek, profesor śpiewu i wychowawca młodzieży z tej samej uczelni.

Jej szkicownik teatralny zaowocował całą serią impresji teatralnych z prób, prapremier i premier. Tak powstały portrety koleżanek i kolegów aktorów, a później członków rodziny i autoportrety. Osobnym kierunkiem ekspresji malarskiej, były jej pejzaże zarówno samego Krakowa, jak i jego okolic, oraz seria marynistyczna z pobytów wakacyjnych nad morzem. Inną wartościową serią jest seria miniatur, malowanych jak w dawnych czasach na blasze miedzianej. Iza Delekta-Wicińska próbowała, jak każdy dojrzały artysta różnych technik, nawet drzeworytu, nie stroniła też od malowania pastelami i olejem. Przedstawiała w swych obrazach urzekające zakątki Krakowa i piękno otaczającej przyrody.

Jak opisał swe wrażenia Zbigniew Kazimierz Witek, Prezes Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych, gdy odwiedzał Jej pracownię na Dębnikach:
Spokój wewnętrzny artystki, pracownia pachnąca farbami, eleganckie białe mebelki by móc odpocząć, porozmawiać, biała sztaluga! Wszędzie obrazy sławiące piękno Krakowa, życia, Boga; to wszystko tworzy niepodzielną, piękną całość.
Dokonania artystyczne Izy Delekty-Wicińskiej na polu sztuk plastycznych są rzeczywiście imponujące i obejmują udział w 123 wystawach malarstwa, rysunku, pasteli i akwarel, ale przede wszystkim ogromną kolekcję Jej dzieł głównie rozproszonych w zbiorach prywatnych.

Największym jednak Jej sukcesem była główna nagroda w konkursie tzw. Prix International d’Art Contemporáin de Monte Carlo za obraz ,,Matka”, którą otrzymała z rąk księcia Monako Rainera. Na konkurs wpłynęło wtedy ponad 2000 prac, w tym 209 obrazów. Za swoją pracę artystyczną została odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi, Złotą Odznaką Miasta Krakowa, Medalem za zasługi dla Marynistki Polskiej oraz wyróżniona członkostwem Honorowym Marynistów Polskich.

Najbardziej znanym Jej obrazem jest obraz Totus Tuus przedstawiający postać św. Jana Pawła II w objęciach Matki Boskiej. Być może był on zainspirowany przez słynną scenę przedstawiającą już wkrótce błogosławionego, ks. Stefana Kardynała Wyszyńskiego, którego obejmuje św. Jan Paweł II podczas uroczystości oddania hołdu przez kolegium kardynalskie, nowo wybranemu papieżowi w 1978. Oryginał obrazu Iza podarowała Ojcu Świętemu w Rzymie, a drugą oryginalną kopię dla Pałacu Sztuki w Krakowie, gdzie jest umieszczony w jego westybulu.

W 2018 odbył się w Pałacu Sztuki w Krakowie wernisaż wystawy Izy Delekty-Wicińskiej p.t. Moja Droga Krzyżowa. W albumie wernisażu artystka napisała:
U schyłku mojego pięknego życia, pełnego emocji malarstwa i teatru postanowiłam się zmierzyć z tematem Drogi Krzyżowej…Dlatego postanowiłam sportretować Chrystusa-Człowieka, w momentach wyznaczonych Stacjami Drogi Krzyżowej, ale też i w tych, które są dla mnie ważne, kiedy myślę o Męce Pańskiej. I proszę się nie dziwić, że Moja Droga Krzyżowa kończy się Zmartwychwstaniem!


Totus Tuus – Iza Delekta-Wicińska (olej na płótnie, 1984) (fot. zbiory prywatne)

Dzisiaj w tak piękny jubileusz stulecia urodzin życzymy Izie Delekcie-Wicińskiej dużo zdrowia i opieki Bożej na każdy dzień. Życzymy dalszej pięknej twórczości. Spieszymy do Krakowa, polskiego Rzymu, by Jej podziękować za zaczarowane w malarskiej ekspresji niezapomniane sceny i momenty, za Jej artystyczne serce, którym dzieli się zawsze tak pięknie z nami.

Plurimos Annos!
Plurimos!

Ottawa, 25 V 2021
Aleksander Maciej Jabłoński

Więcej, w tym obrazy jubilatki:  http://halecki.org/izabela-delekta-wicinska-na-stulecie-urodzin

Podróże między Kanadą i Polską

Rozpoczyna się sezon wzmożonych podróży między Kanadą i Polską. Poniżej trochę informacji na temat obowiązujących przepisów. Zauważ, że te przepisy mogą ulec zmianie przed twoją podróżą - zapoznaj się z nimi ponownie kilka dni przed lotem, żeby nie było nie przewidzianych problemów.

Linki do informacji w języku angielskim znajdziesz tutaj:
https://www.lot.com/us/en/prepare-for-travel-header

Travelling to Poland:
https://www.lot.com/us/en/information-for-passengers-traveling-to-poland

Flight preparation:
https://www.lot.com/us/en/prepare-for-your-flight




Podróż do Polski z Kanady

Pasażerowie lecący z Kanady do Polski powinni mieć przy sobie ważny paszport lub, w wyjątkowych okolicznościach, oficjalne dokumenty zastępujące paszport. Paszport powinien być ważny przez okres min. 3 miesięcy powyżej planowanego czasu pobytu w Polsce.

Jakie wymagania należy spełnić przed podróżą do Polski:

Na podstawie przepisów o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, wprowadzonych przez władze krajowe, osoby przekraczające granicę Polski samolotem (stanowiącą zarówno zewnętrzną jak i wewnętrzną granicę UE) muszą poddać się obowiązkowej, 10-dniowej kwarantannie.

Pasażerowie podróżujący spoza strefy Schengen mogą skrócić okres kwarantanny w przypadku uzyskania  negatywnego wyniku testu diagnostycznego (PCR lub antygenowego) w kierunku SARS-CoV-2 wykonanego po przekroczeniu polskiej granicy w okresie 48 godzin, licząc od momentu jej przekroczenia. Wynik testu musi być przedstawiony w języku polskim lub angielskim.

     Warunki zwolnienia z kwarantanny:

  • Zaszczepienie dwoma dawkami na COVID-19. Przyjęta szczepionka musi być autoryzowana przez UE.
  • Osoby, które w ostatnich 6 miesiącach przed podróżą przeszły chorobę SARS-CoV-2 i mogą to potwierdzić odpowiednimi dokumentami.
  • Pasażerowie przekraczający granicę wewnętrzną strefy Schengen są zobowiązani posiadać negatywny wynik testu diagnostycznego (PCR lub antygenowego) w kierunku SARS‑CoV‑2, wykonanego nie więcej niż 48 godzin przed przybyciem do Polski. Wynik testu musi być przedstawiony w języku polskim lub angielskim.
  • Kwarantanna nie obowiązuje w przypadku m.in.: 1) załóg statków powietrznych 2) żołnierzy i pracowników Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej lub żołnierzy i personelu cywilnego wojsk sojuszniczych, funkcjonariuszy Policji, Straży Granicznej, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służby Celno‑Skarbowej, Państwowej Straży Pożarnej oraz Służby Ochrony Państwa, inspektorów Inspekcji Transportu Drogowego, wykonujących zadania służbowe, 3) członków misji dyplomatycznych, urzędów konsularnych i przedstawicieli organizacji międzynarodowych oraz członków ich rodzin, a także innych osób przekraczających granicę na podstawie paszportu dyplomatycznego.

Więcej informacji znajdziesz na stronie Straży Granicznej oraz w odpowiednim rozporządzeniu.

Przylatując na Lotnisko Chopina w Warszawie z krajów Schengen i Non-Schengen wykonasz test w kierunku COVID-19 w punktach pobrań zlokalizowanych bezpośrednio na lotnisku Chopina.

Punkt pobrań, zlokalizowany w terminalu przy gate 34-36 (przed kontrolą zaświadczeń Straży Granicznej), został opracowany głównie z myślą o osobach przylatujących do Polski z krajów strefy Schengen. Czynny codziennie, od 6:00 do 24:00. Wykonywany jest szybki test antygenowy (około 20 minut), koszt to 170 PLN (płatność tylko kartą). Wynik otrzymasz w języku polskim.

Dwa punkty pobrań, znajdują się w hali odbioru bagażu, przy taśmie nr 7 oraz nr 1. Wykonywany jest szybki test antygenowy (około 20 minut). Punkt przy taśmie nr 7 czynny jest codziennie od 6:30 do ostatniego planowego przylotu (do około godziny 24:00). Koszt wykonania testu to 200 PLN. Wynik otrzymasz w języku angielskim, w formie papierowej. Punkt przy taśmie nr 1, czynny jest codziennie od 6:00 do godziny 23:00, koszt wykonania testu to 170 PLN.

Prosimy o uwzględnienie tych procedur w planie podróży.*

*Zgodnie z art. 14.1 Ogólnych warunków przewozu pasażerów i bagażu przez PLL LOT, przewoźnik nie odpowiada za ewentualne konsekwencje poniesione przez Pasażera w wyniku niedostosowania się do obostrzeń związanych z wjazdem na teren kraju docelowego.

Więcej:  https://www.lot.com/pl/pl/informacje-dla-pasazerow-podrozujacych-do-polski



Wymagania przed podróżą do Kanady

Wymagana jest elektroniczna autoryzacja podróży do/z/przez Kanadę (ETA - Electronic Travel Authorization). To dokument potwierdzający możliwość wjazdu do kraju dla cudzoziemców podróżujących samolotem do Kanady lub przesiadających się w Kanadzie i kontynuujących swoją podróż. Wyjątki dotyczą obywateli USA i podróżnych z ważną wizą. Nie dotyczy obywateli kanadyjskich lub osób ze stałym pobytem w Kanadzie.

Rejestracja możliwa jest on-line: 
Canada.ca/eTA

Ważne
  • Potwierdzenie wydania eTA (drogą mailową) zazwyczaj otrzymujesz w ciągu kilku minut;
  • Niektóre wnioski mogą jednak zająć kilka dni, np. jeśli zostaniesz poproszony o przesłanie dodatkowych dokumentów;
  • Koszt eTA to 7 dolarów kanadyjskich;
  • Sprawdź czy dobrze wpisałeś numer paszportu.
Jeśli wybierasz się w podróż lotniczą do Kanady, jesteś zobowiązany do spełniania poniższych wymogów:
  • Rejestracji w serwisie ArriveCAN i wygenerowania potwierdzenia wpisu w formie kodu QR. Potwierdzenie należy okazać podczas odprawy w porcie wylotu, jak i po przylocie do Kanady;
  • Przed wylotem do Kanady każda osoba w wieku powyżej 5 lat jest zobowiązania do przedstawienia linii lotniczej dowodu negatywnego wyniku testu molekularnego COVID-19 (PCR), wykonanego na 72 godziny przed wejściem na pokład samolotu.
  • Każdy wjeżdżający do Kanady musi poddać się obowiązkowi 14-dniowej izolacji lub kwarantannie.
  • Z ograniczonymi wyjątkami, podróżni będą również zobowiązani do zarezerwowania (przed wylotem do Kanady) 3-dniowego pobytu w hotelu autoryzowanym przez rząd federalny. Środki te stanowią uzupełnienie istniejących obowiązkowych wymagań dotyczących wstępu na pokład i wymagań zdrowotnych dla podróżnych przybywających do Kanady drogą powietrzną. Szczegółowe informacje na temat rezerwacji hoteli znajdują się na tutaj. Oficjalne zarządzenie przeczytasz tutaj. 
  • Zapoznaj się z plikiem PDF, który pomoże Ci zrozumieć procedury związane z wjazdem do Kanady.
Więcej informacji znajdziesz na stronie canada.ca. Sprawdź również, co musisz wiedzieć przed podróżą do Kanady.

Prosimy o uwzględnienie tych procedur w swoim planie przygotowań do podróży. Brak rejestracji w serwisie oraz nieposiadanie dokumentu potwierdzającego negatywny wynik testu na COVID-19 mogą skutkować odmową wpuszczenia na pokład.*

W trosce o wspólne zdrowie i bezpieczeństwo, a także zgodnie z aktualnymi regulacjami epidemicznymi, podczas całego lotu należy zakrywać nosa i ust za pomocą maseczki (z wyjątkiem dzieci do lat 5 i osób o znacznym stopniu niepełnosprawności). Maseczkę można zdjąć na czas posiłku.

* Zgodnie z art. 14.1 Ogólnych warunków przewozu pasażerów i bagażu przez PLL LOT, przewoźnik nie odpowiada za ewentualne konsekwencje poniesione przez Pasażera w wyniku niedostosowania się do obostrzeń związanych z wjazdem na teren kraju docelowego.


https://www.lot.com/pl/pl/informacje-dla-pasazerow-podrozujacych-do-kanady



  

Komunikaty Parafii Św. Jacka Odrowąża w Ottawie


Uroczystość Bożego Ciała w kościele Św. Jacka w Ottawie

Dzisiaj była uroczystość Bożego Ciała. Niestety, ograniczenia kowidowe nie pozwoliły na uczestnictwo większej ilości wiernych ani na tradycyjną procesję ulicami wokół kościoła. Jednak ołtarz w kościele Św. Jacka został uzupełniony czterema małymi ołtarzami. Na zakończenie mszy świętej Proboszcz O. Antoni Degutis odczytał ewangelie przed każdym z tych ołtarzy, poświęconych czterem ewangelistom.


W czasie kazania O. Antoni przedstawił historię tego święta. Uroczystość Bożego Ciała i Krwi Chrystusa ma dużo szerszą tradycję niż nam się może zdawać. Jest to jedno z najważniejszych świąt w Kościele. Jest to podziękowanie Jezusowi za dar Eucharystii, za to że dał nam się cały.

Uroczystość Bożego Ciała jest uczczeniem Boskiego Ciała i Krwi Chrystusa. Pomysłodawczynią tej Uroczystości jest  Św. Julianna z Cornillion (1193-1258). Była ona przełożoną sióstr augustianek w Mont Cornillion koło Liege. W 1245 roku św. Julianna doznała objawień, w których Chrystus zapragnął aby ustanowiono dzień, w którym cały Kościół obchodziłby Uroczystość Jego Ciała i Krwi. Zażyczył sobie także aby był to czwartek po Uroczystości Trójcy Przenajświętszej. Dlaczego Czwartek? Otóż dlatego iż to właśnie podczas ostatniej wieczerzy w Wieczerniku, która odbyła się jak wszyscy dobrze wiemy w Wielki Czwartek Chrystus ustanowił sakrament Eucharystii, ofiarując swoje mistyczne Ciało i Krew.

Biskup Liege Robert po dokładniejszym zbadaniu objawień św. Julianny postanowił spełnić życzenie Jezusa. W 1246 roku odbyła się pierwsza procesja Teoforyczna (Eucharystyczna).

W Polsce z procesją Bożego Ciała spotykamy się już w XIV wieku w Płocku i Wrocławiu. W wieku XVI do Polski przychodzi zwyczaj który notabene przybył z Niemiec, a chodzi dokładniej o tradycję czterech ołtarzy, przy których są czytane cztery ewangelie. Od dawna jest znany też zwyczaj, że do kościoła na czas Oktawy Bożego Ciała przynoszono wianki z ziół i ziemię z pól.

Od okresu rozbiorów, w świadomości polskich wiernych, udział w procesji Bożego Ciała był łączony z okazją zamanifestowania przynależności narodowej. Stan taki utrzymywał się także po II wojnie światowej. W okresie PRL-u urządzanie procesji ulicami miast było niejednokrotnie zakazywane przez władze państwowe. Podobne zakazy mamy dzisiaj także w Kanadzie.

Całą mszę św. można obejrzeć tutaj:  https://www.youtube.com/watch?v=Jps6EFWv6to

Dla przypomnienia - jak wyglądała procesja parafii Św. Jacka w Boże Ciało 2019.
Boże Ciało 2019 - kościół Św. Jacka Odrowąża w Ottawie
https://www.youtube.com/watch?v=Vo0fV2INCJQ

UWAGA: Od poniedziałku 19 kwietnia w kościele może przebywać jedynie 10 osób.
Praktycznie, we mszy św. mogą uczestniczyć wyłącznie osoby posługujące oraz przedstawiciele rodziny, która zamówiła intencje mszy świętej.
 
Jeśli masz któreś z objawów wirusa lub przeziębienia - zostań w domu i uczestnicz we mszy św. transmitowanej na żywo: 
https://swjacek-tv.click2stream.com/

Strona internetowa parafii Św. Jacka Odrowąża w Ottawie https://SwJacek.ca/
Biuro parafialne 613-230-0804  office@Swjacek.ca
Biuro jest zamknięte, ale można kontaktować się telefonicznie lub przez e-mail.
 
Adres:   201 LeBreton St. North, Ottawa, ON K1R 7H9
 
Odwiedzaj stronę https://SwJacek.ca/ w celu uzyskania najnowszych informacji, w tym o mszach świętych transmitowanych z kościoła Św. Jacka Odrowąża w Ottawie drogą internetową.

Adoracja Przenajświętszego Sakramentu,
okazja do spowiedzi świętej oraz przyjęcia komunii świętej

W każdą niedzielę, począwszy od 25 kwietnia, w godzinach 14:00 – 18:00 w naszym kościele będzie wystawiany Przenajświętszy Sakrament. Tak jak poprzednio, będziemy mieli możliwość krótkiej adoracji Pana Jezusa i przyjęcia Komunii Świętej.

Od godziny 14:00, w odstępach co 15 minut, 8 osób będzie mogło przebywać w kościele (plus kapłan i osoba pomagająca w organizacji).

Aby zapisać się na konkretne 15 minut adoracji (14:00, 14:15, 14:30, … , 17:45), prosimy skontaktować się z biurem parafialnym (613 230 0804) lub P. Teresą Klimkowską (tel.613 612 6557) i podać, ile osób chcemy zapisać. Zapisy możliwe również na listach wyłożonych w kościele.


Transmisja Mszy Świętych z kościoła Św. Jacka Odrowąża w Ottawie
Msza święta (Saint Hyacinth Parish Ottawa)   
https://swjacek-tv.click2stream.com/

Będą transmitowane wszystkie msze święte. Poniżej godziny regularnych mszy świętych:
  • dni powszednie (wtorek – piątek)  godz.19:00
  • niedzielne msze święte: sobota 17:00; niedziela godz. 8:30 (ang), 10:00, 12:00.
W archiwum na Youtube można będzie znaleźć jedynie niedzielne msze święte z godz. 10:00.
Archiwum mszy świętych:  https://www.youtube.com/channel/UCo3oLZinBsfEnQiOsM7FfGw

POMOC CHORYM i SAMOTNYM

Wolontariusze z naszej Parafii oraz Polonii organizują pomoc dla osób chorych i samotnych w formie kontaktu telefonicznego i praktycznego wsparcia. Możliwa jest pomoc polskojęzycznych lekarzy.

Osoby potrzebujące wsparcia oraz chętnych do pomagania prosimy o kontakt: 

Dorota Lipień tel. 613 698 9377, Elżbieta Kudakiewicz tel. 613 879 4014,
Sebastian Szyszkowicz sz@sce.carleton.ca


Wpłaty "na tacę" i inne datki na cele parafii poprzez parafialną witrynę internetową
Przy obecnych restrykcjach, praktycznie jedynymi metodami, którymi możemy wspomagać naszą parafię są datki poprzez internetową stronę Paypal, czeki wysłane pocztą lub wrzucone do skrzynki przy plebanii.

W celu złożenia datku "na tacę" należy kliknąć na stronie  https://swjacek.ca na "Ofiara na kościół" w prawym górnym rogu 



Wiadomości z Internetu

 
Chcesz mieć codzienny kontakt z Komunikatami Ottawskimi (KO)
- dołącz do friends lub kliknij na guzik "follow"



________________

Komunikaty Ottawskie - 6 czerwca 2021

https://komott.net
______________________________________________